Niecały tydzień po spontanicznej rowerowej trasie z Krakowa do Siemianowic robię kolejną - tym razem wracam do domu z Goczałkowic-Zdroju. Do miejsca docelowego zawozi mnie tata i jego ciężarówka - ja jadę z przodu, a rower grzecznie z tyłu, wśród ładunków. Wracając, tak jak parę dni temu zbaczam z wyznaczonej w domu trasy, bo kuszą mnie odkryte po drodze trasy rowerowe. I to okazuje się być świetną decyzją!
2 Comments
Najlepsze jest to, że tego dnia wcale nie planowałem wędrówki szlakiem św. Jakuba. Szlak sam mnie znalazł. Wracałem rowerem z Krakowa i gdy byłem w sosnowieckiej dzielnicy Maczki zauważyłem żółtą muszlę na pniu drzewa, tuż przy dworcu kolejowym. Niewiele myśląc, zboczyłem z wcześniej ustalonej trasy, nadrobiłem 30 km, ale za to zamiast jechać miastami, przemknąłem gdzieś bokiem, wąskimi ścieżkami, poza śląską szarością, otoczony drzewami i promieniami słońca odbijającymi się od licznych jeziorek. Dziękuję, św. Jakubie!
Mam taką cudowną sytuację w pracy, że czwartki mam wolne. Co tydzień korci mnie więc, żeby mając do dyspozycji cały dzień wyrwać się gdzieś dalej. Tym razem właśnie w czwartek trafia mi się bezpłatna podwózka do Krakowa, a konkretnie na podkrakowskie lotnisko Balice. Pakuję więc rower do auta i wpatrując się w niebieskie, słoneczne niebo uśmiecham się do siebie...
Liswarciański Szlak Rowerowy to szlak, który znalazłem przypadkiem, pierwszego dnia mojej wyprawy nad morze. Tereny Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą, przez które wije się pierwsza (lub ostatnia) część szlaku, zupełnie mnie zauroczyły. Tak bardzo, że odcinek od Woźników do wsi Ługi-Radły przejechałem od maja 2015 już trzy razy. Przyszedł w końcu czas, żeby zobaczyć, jak wygląda reszta szlaku, biegnąca do Wąsosza Górnego. Tym razem nie jechałem sam, a w mocnej i pełnej entuzjazmu ekipie: z moją drugą połówką i rodzicami. I choć drugiego dnia wycieczki lało jak z cebra, jak zwykle było warto!
Trzeci i czwarty dzień na Green Velo, tak jak i pierwszy z drugim, przynoszą mnóstwo wysiłku, pot na czole i zakwasy w udach, ale nie zawodzą ani przez chwilę. Rozległe panoramy zalesionych wzgórz, urocze wsie i małe miasteczka, a na koniec rzeszowska starówka i pałac w Łańcucie - to wszystko spełnia moje oczekiwania w 200% i sprawia, że z pewnymi oporami wsiadam do powrotnego pociągu. Bo przecież gdzieś tam dalej wije się Green Velo ze swoimi pomarańczowymi tabliczkami, a za każdym kolejnym zakrętem jakieś nowe miejsce czeka tylko, żeby je odkryć...
Opinii o wschodnim szlaku rowerowym Green Velo jest tyle, że się mózg przegrzewa. Zachwyt miesza się z rozczarowaniem i naszym swojskim polskim narzekactwem. Jako, że zdecydowanie należę do grona tych cieszących się, jak tylko podleczyłem kontuzję, postanowiłem wybrać się na jeden z odcinków szlaku. Wybór padł na Pogórze Karpackie.
|
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |