To, że szlak św. Jakuba znajdzie mnie wszędzie, jest już dla mnie tak normalne jak wdech i wydech. Mimo to nie spodziewałem się go na drodze, którą w ciepłe miesiące przemieszczam się tak często, że znam tam każdą rozpadlinę asfaltu i każdy kamyk. Mowa tu o drodze przy wojkowickim potoku Wielonak. Jadąc sobie tam wczoraj i obserwując bezmyślnie chmury na niebie kątem oka zauważyłem kształt żółtej muszli. Trochę mnie to zbiło z tropu, bo przecież Via Regia biegnie tu jakiś kilometr dalej. Czyżby jakaś zmiana przebiegu szlaku? W drodze powrotnej nieco powęszyłem i niespodziewanie wzbogaciłem swoją kolekcję zdjęć kamiennych muszli św. Jakuba o nową sztukę. Zmiany, zmiany!
0 Comments
Lubliniec to miasto, w którym byłem nie raz, ale ostatniej niedzieli uświadomiłem sobie, że w ogóle jeszcze w nim nie byłem. Bo żeby poznać miasto, nie wystarczy szybka porcja lodów na rynku (nawet najpyszniejszych!). I choć zazwyczaj od ulic i budynków uciekam do lasu, to Lubliniec, jako raczej miasteczko niż miasto, ze swoim niedzielnym spokojem zaskakiwał mnie tego dnia na każdym kroku. Pozytywnie. Jeśli szukacie miejsca na jednodniowy, rodzinny wypad, jeźdźcie do Lublińca!
Wydawało mi się, że przebieg Drogi św. Jakuba, czyli szlaku Via Regia, znam w mojej okolicy dość dobrze. Jednak parę dni temu, podczas spaceru w lesie grodzieckim, podczas którego towarzyszyły mi żółte muszle, zauważyłem coś nowego.
2/2/2019 0 Comments Mikroprzygoda: Mały Szlak Beskidzki - Góra Żar - Kocierz. Zaczynam pieszy sezon 2019!Nie przestaje mnie zadziwiać fakt, ile miejsc i emocji można upakować w jednym dniu. Bo przecież to niesamowite, że jeszcze o 5 rano leżałem w domu w ciepłym łóżku, a już po 4 godzinach obserwowałem gigantyczne bloki lodu przy zaporze na Sole, potem przez 8 godzin walczyłem z ośnieżonym szlakiem, zapadając się po uda, słuchałem wycia wichru w koronach drzew i wśród zapadającego zmroku obserwowałem skupiska miejskich świateł migających w dolinach, by wreszcie po długiej i skomplikowanej drodze o 23.30 znaleźć się znów w tym swoim ciepłym i suchym łóżku, zastanawiając się, czy to, co przeżyłem przez ostatnie 12 godzin to była rzeczywistość czy może raczej jakiś senny majak wywołany zimową melancholią?
Masz ochotę na jednodniową mikro-przygodę? Marzy ci się zmiana otoczenia? Znudziło ci się kłapanie stopami po betonie, ziemi i trawie? Chcesz poczuć się jakbyś był tysiące kilometrów od domu? Pustynia Błędowska i prowadzący wzdłuż niej pieszy szlak pustynny będzie strzałem w dziesiątkę!
Trasę tę poznałem w dwóch częściach, z przerwą półroczną. Mimo jej niepozornej długości w porównaniu do innych nitek szlaku św. Jakuba, jakoś się nie składało, żeby zrobić ją za jednym zamachem. Ale czy to właściwie ważne kiedy, jak i w jakim tempie? Ważne, że dobrze jest jechać, mając przed sobą konkretny cel. Via Claromontana zaliczona!
Znów, jak już kilka razy wcześniej bywało, znalazłem się na drodze św. Jakuba całkiem przypadkowo. Moim celem był Beskid Niski, do którego planowałem dojechać rowerem z Tarnowa. W okolicach Tuchowa, na totalnym bezludziu, wśród pól, na przydrożnym drzewie mignął mi znajomy, żółty kształt muszli. "Nie może być" pomyślałem i przypomniałem sobie, że Via Regia biegnie przecież również przez Tarnów i okolice. Parę dni później, kierując się już w stronę domu, postanowiłem wracać po śladach św. Jakuba. Wybrałem odcinek z Bochni do Krakowa, czyli niełatwe, pełne stromizn 60 km. W zamian oferował on jednak piękne panoramy, rozciągające się przeważnie spod murów wysoko położonych kościołów. Jako bonus dostałem pod drodze dwie trasy - czarny szlak rowerowy Via Regia Antiqua oraz rowerową trasę św. Jakuba. Ta druga co prawda pojawiła się, by zaraz zniknąć, ale tak czy siak była miłym zaskoczeniem. Do tej pory myślałem, że rowerowe camino istnieje tylko w Hiszpanii.
27/1/2018 2 Comments Magiczna Puszcza PszczyńskaPogoda pod psem nie musi oznaczać zalegania na kanapie. Szczególnie , gdy ma się serdecznie dość przebywania w zamkniętych pomieszczeniach i ciągle tych samych, smętno-miejskich, szarych widoków. Wtedy już bardzo niewiele trzeba, by ruszyć do lasu, który w każdej odsłonie wygląda pięknie. A szczególnie, jeśli są to Lasy Pszczyńskie, zwane też Puszczą Pszczyńską, tego dnia pełną mgły, magicznej atmosfery i tajemniczych zwierząt kopytnych.
Drugiego dnia naszej łemkowskiej wyprawy wchodzimy wgłąb Magurskiego Parku Narodowego, kierując się następnie na Wołowiec i Świątkową Wielką, by marsz zakończyć w schronisku Bacówce PTTK w Bartnem. Każdy etap trasy ma swój koloryt: poprzecinana wstęgą rzeki Zawoi opustoszała ścieżka przez Park Narodowy, wabiące swoim kolorytem cerkwie, zatopione w zalesionej dolinie pozostałości po Świeżowej Ruskiej, a także przypominające bieg z przeszkodami dojście do Bacówki w Bartnem.
Czasem znajdujemy to, czego szukaliśmy w miejscu, w którym w ogóle się tego nie spodziewamy. Przytrafiło mi się to w Beskidzie Niskim, na wyprawie, której pomysłodawcą była Justyna z bloga EtnoEko, a ja dołączyłem do niej w ostatnim momencie. Celem Justyny było poszukiwanie śladów po nieistniejących już łemkowskich wsiach. Ja tymczasem niespodziewanie znalazłem tam cudowne odosobnienie na dzikich, niemal nieuczęszczanych szlakach. Tak sobie właśnie wyobrażałem drogę św. Jakuba w Hiszpanii, a dostałem to tu, na południu Polski. Stąd też nazwa - Camino de Łemko, niczym Camino de Santiago - droga, na którą na pewno jeszcze kiedyś wrócę.
|
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |