Masz ochotę na jednodniową mikro-przygodę? Marzy ci się zmiana otoczenia? Znudziło ci się kłapanie stopami po betonie, ziemi i trawie? Chcesz poczuć się jakbyś był tysiące kilometrów od domu? Pustynia Błędowska i prowadzący wzdłuż niej pieszy szlak pustynny będzie strzałem w dziesiątkę! Mam to szczęście, że od Pustyni Błędowskiej i Jury Krakowsko-Częstochowskiej, na terenie której się znajduje, dzieli mnie zaledwie 60 km. Są to jednak miejsca tak niezwykłe i wciąż jeszcze słabo "skażone" naszą ludzką promocyjno-turystyczno-budkowo-kebabową działalnością, że naprawdę warto dojechać do nich z dużo dalszych części Polski. Tej soboty, razem z Justyną, postanawiamy przejść pustynię wzdłuż, tropem żółtego pieszego Szlaku Pustynnego. Dojeżdżamy pociągiem z Katowic do Sławkowa i od rynku trzymamy się czerwonego pieszego szlaku Szwajcarii Zagłębiowskiej. Na samym początku szlaku, dosłownie kilkanaście minut za rynkiem zostajemy zaskoczeni taką pełną dzikiego uroku Białą Przemszą. Szlak prowadzi nas co prawda poboczem asfaltowych dróg, ale ruch jest tu znikomy. Okrążamy Górę Grodzisko na północ od Kuźniczki Nowej, a potem mostkiem przechodzimy nad rzeką Białą. Rzeka kusi chłodną wodą i chwilową ulgą od upału i ja, jak zwykle, daję się skusić. No bo czemu nie! Kierujemy się na Błędów, gubiąc czerwony szlak, ale kierunek mamy dobry. Odnajdujemy uroczą, wąską ścieżką wśród iglaków, wśród totalnej ciszy i zbawiennego cienia. Po drodze jak zwykle niespodzianki: wieża widokowa i kilkusetmetrowa kładka prowadząca przez bagna. Nietrudno nie wyczuć, że zbliżamy się do żółtego szlaku i do pustyni. Pod nogami chrzęści piasek, który ma chyba dzisiaj z 50 stopni. Jego obecność sprawia, że kroki stawia się tu dużo ciężej i warto wziąć to pod uwagę przy planowaniu długości wycieczki. Pustynia Błędowska nie jest Saharą, ani z wyglądu ani też z pochodzenia, otaczają ją gęste lasy, a i na jej powierzchni coraz śmielej panoszą się rozmaite krzaczory. Ale mimo to nie można odmówić jej pewnej dawki egzotyki i swoistego uroku. Gdzie indziej w okolicy moglibyśmy poczuć piasek pod stopami i poskakać beztrosko po wydmach? Szlak pustynny prowadzi nas północnym skrajem pustyni przez jakieś 10-12 km. W upalny dzień odcinek ten wymaga przynajmniej średniej kondycji i dobrej odporności na upał. Słońce odbite od piasku grzeje niemiłosiernie. Co jakiś czas szlak prowadzi nas między rosnące przy skraju pustyni drzewa. Gdzieś w połowie drogi na horyzoncie pojawia się zarys zabudowań wsi Klucze, przez którą dzisiaj przejdziemy. W połowie szlaku, w miejscu zaznaczonym na mapie symbolem wiaty, znajduje się miejsce cudowne, a szczególnie w upalny dzień. Biała Przemsza podpływa tu na skraj pustyni, chowając się w piaszczystej dolinie. Oferuje cień, chłód i czystą wodę. Tuż obok znajduje się drewniana wiata ze stołem i ławeczką. Przy nich tabliczka z napisem "Oaza" i faktycznie jest to oaza. Po prostu przystanek-ideał. Mija nas również karawana, jak na pustynię przystało... Im bliżej Kluczy i tarasu widokowego, tym więcej spotykamy pustynnych spacerowiczów oraz infrastruktury w postaci ławeczek i tablic informacyjnych. Jeśli więc szukacie samotności i dzikości, wybierajcie środkową część pustyni, tam gdzie większości zwyczajnie nie chce się dojść. Po jakichś 2 km spaceru lasem docieramy do tarasu widokowego w Kluczach. Pustynia Błędowska widziana z oddali również robi wrażenie. Mimo, że pustynia już za nami, to nie koniec dzisiejszej mikroprzygody, a właściwie to dopiero jej połowa. Najedzenie i napici dzięki kluczewskiej "Biedronce" zmieniamy szlak na rowerowy i ruszamy dalej. Szlak nazywa się specyficznie - Przylaszczkowy Szlak Rowerowy i jest oznaczony kolorem niebieskim. Jest to okoliczna pętla, my jednak korzystamy tylko z odcinka Klucze-Chechło. Trasa jest bardzo spokojna, prowadzi w 90% lasami. W Chechle znów zmieniam szlak - do Błojca trzymamy się czarnego pieszego szlaku Partyzantów Ziemi Olkuskiej, by tam zmienić go na niebieski pieszy szlak Błojec-Łazy. Krążąc w ten sposób po okolicy i przeskakując ze szlaku na szlak można dojść do prostego wniosku: tu wszędzie jest urokliwie. Zielono, pagórkowato, cicho, spokojnie, a więc i pięknie. Na stacji PKP w Łazach meldujemy się jakoś przed 21:00. Wymęczeni upałem, ale jak zwykle szczęśliwi, do doładowani pozytywną dawką przyrody i ciszy. Jak na jeden dzień i jedną mikroprzygodę naoglądaliśmy się sporo różnorodnych widoków i solidnie przećwiczyliśmy mięśnie kończyn dolnych. Polecam wszystkim! Róbcie sobie wolne i do zobaczenia gdzieś na szlaku!
2 Comments
Krzysiek
3/6/2021 21:10:53
Wg map.cz powyższa trasa ma aż 42 km :D Pamiętasz jak długo spacerowaliście? :) Pytam się, bo nie wiem czy tego nie rozbić na dwa dni :D
Reply
Kuba
4/6/2021 21:29:07
Zaczęliśmy ok. 9.00, do 21.00, więc 12 godzin. Ale chyba musieliśmy robić jakieś skróty, bo 42 km na pewno mocno dałyby mi w kość i zapamiętałbym na długo tak spory dystans :)
Reply
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |