31/8/2022 1 Comment Szlak św. Jakuba na rowerze: Miękinia - Środa Śląska - Leszczyna. Skok w Góry KaczawskieMimo początkowej słabości nasze dziennie przebiegi są coraz dłuższe. Dziś pada rekord. Przejazd drogą św. Jakuba z Miękini przez Środę Śląską i Legnicę kończy się niespodziewanym skokiem na południe, w rejon Gór Kaczawskich. Tu oczy otwierają nam się ze zdumienia. Takich widoków się nie spodziewaliśmy! Pierwszy odcinek na dziś: Miękinia - Środa Śląska. Na rozruch wybieramy asfalt, zostawiając na chwilę św. Jakuba. Środa Śląska, mimo pochmurnego nieba, robi na nas dobre wrażenie. Kolorowe, wiekowe kamienice od razu przywodzą na myśl niedaleki Wrocław. Dużo uroku miastu odbierają wszechobecne samochody, ale cóż, taki już mamy klimat... W Środzie Śląskiej łączą się dwie jakubowe drogi - Via Regia, którą jedziemy i Ślężańska Droga św. Jakuba, prowadząca tu ze szczytu góry Ślęża (718 m n. p. m.), zwanej "kolebką Śląska". Jest to dość młoda droga jakubowa o długości 52 kilometrów, wytyczona i oznakowana w 2009 roku, odnowiona w roku 2020. Prowadzi przez Sobótkę, Mietków i Kostomłoty. Więcej o tym odcinku możecie przeczytać na stronie, która jest znakomitym źródłem informacji o Camino - mypielgrzymi.com. Inicjatorem powstania drogi ślężańskiej jest Jakub Pigóra - twórca wymienionego portalu i autor wielu praktycznych porad dla caminowiczów (w formie filmów na You Tube) oraz wywiadów z tymi, którzy swoje Camino mają już za sobą. Szczególnie polecam rozmowę z Tomkiem Karolakiem. Skoro łączą się tu dwa szlaki, które według internetowej mapy, zbiegają się w znamiennym miejscu - pod kościołem św. Andrzeja Apostoła, liczę na jakąś tablicę, która by to połączenie odnotowywała. Niestety aż takich cudów nie ma. Nie widzę też oznaczeń Ślężańskiej Drogi. Jest za to tabliczka Via Regia, informująca, że do Zgorzelca pozostało nam jeszcze 146 km. Coraz bardziej realna odległość. Do Santiago jeszcze bagatela 3 328 km... Aktualizacja po kilku miesiącach: Ślężańska Drogą św. Jakuba jest i ma się dobrze. Dowód na to przesyła mi w czerwcu 2023 Justyna z bloga EtnoEko (który oczywiście polecam!): Wracając do Środy Śląskiej - kościół św. Andrzeja Apostoła roztacza tu dość nieziemską atmosferę. Jego mury na przestrzeni wieków pewnie widziały niejedno. Coś ewidentnie wisi w powietrzu i domaga się uwagi. Jak się okazuje, przeczucie mnie nie myli - po więcej informacji odsyłam do wpisu "Trudna lekcja religii. Chrześcijanie w Środzie Śląskiej" na świetnym blogu "Nieustanne Wędrowanie", którego autorka właśnie ze Środy Śląskiej pochodzi. Za miastem droga szybko zmienia się w zieloną i pełną przestrzeni, czyli w taką, jaką lubimy najbardziej. Odcinek od Kwietna do Grzybian to najlepsze, co może nam podarować droga. Cisza, samotność i przestrzeń, która nas zachwyca. Musi być dostojnie, jesteśmy w końcu na Via Regia, Wysokiej Drodze - szlaku handlowym biegnącym z Hiszpanii do Rosji, nitką zszywającą europejską różnorodność w jedno. Cudowna jest świadomość, że jedziemy śladami milionów ludzi (maszerujących tędy wojsk, a później wędrujących handlarzy wszelkiej maści i oczywiście pielgrzymów). Tymczasem dziś przez chwilę cała droga należy do nas. Wokół tylko płaszczyzna pól, niezaburzona kształtem budynku czy pojazdu. Niebo i ziemia, nic więcej, a jednak to wszystko, czego chcą nasze oczy. Tyle miejsca, żeby patrzeć, oddychać i marzyć... Kolejny zachwyt to ptaki. Zrywają się do lotu spośród polnych kłosów tworząc ciemne chmury, tańczące w takt sobie tylko znanej melodii. Rozbijają się na kilka chmur, by znów połączyć się w jedno i krążyć nad naszymi głowami, kręcąc piruety. Prawdziwe przedstawienie, na którym jesteśmy jedynymi widzami. Witalna siła natury w działaniu wywołuje gęsią skórkę. Zdjęcia wrzucam dla formalności, tym razem bardzo wyraźnie czując, że nijak mają się one do tego, co tam zobaczyliśmy i poczuliśmy. Przed Grzybianami hamujemy na rozstaju polnych dróg. Oznaczeń szlaku brak. - Jedziecie drogą św. Jakuba? - pyta rowerzystka, która nadjechała z naprzeciwka. - Tak - odpowiadam zaskoczony. - To prosto - śmieje się moja rozmówczyni i już za chwilę, od słowa do słowa, dowiadujemy się, że przeszła Camino pieszo, tak jak się należy - od swojego domu do Santiago de Compostela. Jak się okazuje, to Elżbieta Stępień, była posłanka, a prywatnie miłośniczka wędrówek, przyrody no i oczywiście Camino. Będąc "u władzy" dokładała wszelkich sił, żeby droga św. Jakuba była promowana i zadbana, dla pielgrzymów, ale i lokalnej społeczności, która dzięki niemu mogłaby pokazać wędrowcom, co ma u siebie najlepszego. A jak się okazuje - jest co pokazywać i o czym opowiadać. - Mamy tu ślady osadnictwa starsze niż Biskupin. Świetne lokalne wyroby. Warto zajrzeć do Jakubowa, zwanego polskim Santiago de Compostela. A o niedawnym cudzie eucharystycznym w Legnicy słyszeliście? Od Pani Elżbiety bije taka energia, że słuchamy jak zaczarowani. Staram się notować wszystko w pamięci. Pewnie jakieś szczegóły ulatują, ale jedno zostaje - niesamowita dawka motywacji. Od tej rozmowy już nie zastanawiam się czy dotrzemy do Zgorzelca, tylko kiedy tam dotrzemy. W Grzybianach, na cyplu Jeziora Koskowickiego, odnaleziono ślady po osiedlu ludności kultury łużyckiej, datowanym na epokę brązu i wczesną epokę żelaza. Tutejsze stanowisko archeologiczne porównuje się do wielkopolskiego Biskupina (grodu kultury łużyckiej z połowy VIII w. p. n. e.). Jest jednym z najbardziej unikatowych stanowisk na terenie Dolnego Śląska, gdyż bardzo dobrze zachowały się tu konstrukcje drewniane (np. ulica i falochron), jak i inne artefakty i skamieniałości z substancji organicznej. Stało się tak dzięki mocno nawodnionemu gruntowi, który dobrze zakonserwował materię organiczną. Dzięki tablicy przed tutejszym kościołem dowiadujemy się, że jedziemy skrajem Wysoczyzny Średzkiej, która wkrótce opadnie w Dolinę Kaczawy (choć nasza końcówka dnia raczej z opadaniem nie będzie miała wiele wspólnego, ale nie wyprzedzajmy faktów). Szlak św. Jakuba rozwidla się tu na dwie odnogi - żółte muszle prowadzą na Legnickie Pole, białe z czerwonym krzyżem - do Ziemnic i Legnicy. Moją uwagę przyciąga jednak opisane tutaj rozróżnienie turysty i pielgrzyma: Turysta szuka atrakcji... Pielgrzym zaś idzie w jedną, określoną stronę ku konkretnemu celowi. Jest zatem swego rodzaju "drogowskazem" i dowodem, że wybrana przez niego droga ma swój początek i cel: że droga łączy. Dojeżdżamy do Legnicy i nagle, po lewej stronie pojawiają się one - sylwetki odległych Gór Kaczawskich. - No tego to się nie spodziewałam - mówi mama, cykając fotki obłym olbrzymom. Ja też. Nie wybiegałem myślą tak daleko, nie wierzyłem we własne siły, więc nie czytałem o trasie na tak odległym etapie. Wchłaniamy więc otoczenie na świeżo, bez oczekiwań. Na przedmieściach Legnicy wchłaniamy też co nieco do żołądków, by dobrze przygotować się na spotkanie z cywilizacją. Legnica robi na mnie wrażenie ładnej i brzydkiej jednocześnie. Albo raczej ładnej, z potencjałem, ale zaniedbanej. Jadąc przez Stare Miasto nieco zwalniamy, ale nie zatrzymujemy się. Nic nie sprawia, że wydaje nam się to konieczne. Wyczekujemy już raczej polnych dróg za jego granicą. Jeszcze w granicach miasta dopada mnie mocny kryzys. Kolana bolą, pieką i absolutnie nie chcą pedałować. Idziemy więc przez kilka kilometrów, prowadząc rowery, a ja w głowie ciągle mam odległość od tutejszego dworca PKP i pociągu do domu. Przede mną decyzja: poddać się bólowi i wracać do domu, czy poddać się mu w inny sposób - zgodzić się na niego i w jego towarzystwie jechać dalej, wiedząc, że tak jak wiele razy wcześniej może po prostu minąć bez powodu, tak nagle jak się pojawił. Zjadam coś na poprawę morale (gorzka czekolada najlepszym przyjacielem rowerzysty) i wsiadam na siodełko. Jeden obrót korbą, drugi, trzeci... i jakoś to idzie. Choć nie wczytałem się wcześniej w historię miasta, ona sama pcha nam się pod koła - co rusz natykamy się na niebieski pieszy Szlak Polskiej Miedzi. Co ciekawe, Łukasz Supergan, podróżnik, który ma swoim koncie kilkanaście szlaków długodystansowych (Camino z domu do Santiago de Compostela, przejście Łuku Karpat i inne, równie niesamowite) umieścił Szlak Polskiej Miedzi w swojej książce na liście 30 najciekawszych szlaków długodystansowych w Polsce. Opisuje ten 112 kilometrowy szlak jako możliwość odbycia wędrówki w przeszłość - od czasów powojennych, aż po wczesne średniowiecze i początki Państwa Polskiego. Jedziemy więc zagłębiem miedziowym, w stronę prawdziwego miedziowego królestwa - Złotoryi. Tam też spodziewamy się znaleźć nocleg, żeby kolejnego dnia na spokojnie przyjrzeć się przebogatej (pozłacanej wręcz) historii miasta. Plany planami... W Złotoryi noclegów brak, a jeśli są, to w hotelach, które nie mieszczą się w naszym budżecie. Dostaję kontakt do Apartament Studio 11 "4 pory roku", które jest bardzo obiecującą opcją, ale niestety właściciel jest poza zasięgiem. Za to gdy udaje nam się skontaktować następnego dnia, dostaję zaproszenie na kawę przy kolejnej wizycie w okolicy, z czego na pewno chętnie kiedyś skorzystam. Z odsieczą przychodzi tata, który znajduje nam nocleg zaledwie 12 km od miejsca, w którym jesteśmy - czyli z Krotoszyc. Tyle tylko, że to 12 km na południe, co oznacza... wizytę w Górach Kaczawskich! To największe zaskoczenie dzisiejszego dnia. W Legnicy byłem pewien, że czeka nas powrót do domu, a teraz wspinam się coraz wyżej do położonej we wsi Leszczyna agroturystyki "Zielona Dolina" (zdjęcia stamtąd - w opisie kolejnego dnia trasy). Jak widać, dość mocno oddaliliśmy się od Złotoryi i Via Regia. Było jednak warto. Wystarczyło sił na wspinaczkę, która została uwieńczona przesympatycznym przywitaniem przez gospodarzy "Zielonej Doliny". Pokój i klimat w tym miejscu to absolutne 10/10 dla wszystkich włóczęgów - czy to pieszych, rowerowych czy zmotoryzowanych. Zasypiając wieczorem w pokoju z widokiem na ciemniejące, porosłe iglakami zbocze góry nie wierzę, że tu dotarliśmy. W poniedziałek zastanawiałem się, czy przejadę chociaż 20 km, tymczasem mam za sobą 200, w tym 80 zrobione dzisiaj, z finałem w Górach Kaczawskich. Dzień pierwszy - Szlak św. Jakuba na rowerze: Chróścice - Brzeg - Oława. Bo chcieć to móc
Dzień drugi - Szlak św. Jakuba na rowerze: Oława - Wrocław - Miękinia. Witaj, Dolny Śląsku! Dzień trzeci - w opisie Dzień czwarty - Szlak św. Jakuba na rowerze: Złotoryja - Lwówek Śląski - Lubań. Złoto, wulkany i muszle Dzień piąty – Szlak św. Jakuba na rowerze: Lubań – Zgorzelec. Ostatni odcinek w Polsce!
1 Comment
Daria
21/9/2022 21:50:19
Piękna trasa i opis👍 taaak góry zawsze i wszędzie 😁
Reply
Leave a Reply. |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |