Wszędzie istnieją szlaki, o których mało kto pamięta. Takie, których atrakcje mało kogo już emocjonują, kolor ich oznaczeń na drzewach i latarniach prawie zupełnie już wypłowiał, a ich nazwa mało komu cokolwiek mówi. Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego wydaje się do nich należeć. Pewnie dlatego, że jak sugeruje jego nazwa, wiedzie wędrujących przez kilka dużych, śląskich miast związanych z przemysłem węgla kamiennego. Ludzie zamiast po miastach, które mają na co dzień, wolą chodzić po górach. A gdyby tak na to miasto, które dobrze znamy, spojrzeć nieco z innej perspektywy? Dać się prowadzić szlakowi po nieznanych zakamarkach, odkrywając budynki i miejsca, o których się nie miało pojęcia? Na taką przygodę wystarczy nam jeden dzień, albo i nawet kilka godzin. Jako, że szlak o którym mowa, przebiegał kilkadziesiąt metrów od mojego domu, ruszyłem jego tropem... Żółty szlak odkryłem ponad rok temu. W Simianowicach Śląskich, na swoim osiedlu! Większość tutejszych oznaczeń prawie zupełnie już wypłowiała, ale na kilku drzewach w lasku Bytkowskim ich żółć wyraźnie odcinała się od brązu kory. Od czasu tego odkrycia gdzieś z tyłu mojej głowy siedziała myśl, by pewnego dnia ruszyć jego śladem i sprawdzić, którędy mnie poniesie. Zostawiałem go jednak na niesprecyzowane "kiedyś", wiedząc, że najbliższym miastem, do którego prowadzi, są Katowice. Nie, żebym ich nie lubił, ale nie są to tereny wymarzone na spokojny i cichy spacer. Dziś jednak, gdy zima okazała swoje nieco łaskawsze oblicze, nie częstując deszczem ani zimnem, postanowiłem wreszcie dać żółtemu szlakowi szansę. Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego to całe 100 km spaceru. Prowadzi z Łubianek (niedaleko wsi Siemonia) do Rybnika. Na jego trasie znajdziemy miasta w których w przeszłości najprężniej rozwijało się górnictwo węgla kamiennego. O ile dla Ślązaków kopalnie, hałdy i inne pozostałości po tej gałęzi przemysłu stanowią zwyczajny element codzienności, o tyle dla przyjezdnych spacer urozmaicony tego typu zabytkami może być całkiem wciągający. Ruszam spod własnego domu w kierunku Lasku Bytkowskiego, zalesionego terenu o wielkości ok. 20 ha. Razem z żółtym szlakiem biegnie tu 6-kilometrowa ścieżka edukacyjna im. Wojciecha Korfantego, która swój bieg kończy (lub zaczyna) przy znajdującym się tuż za Laskiem III Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Matejki. Choć wilgotna ziemia z mokrymi mlaśnięciami wsysa podeszwy butów, a z nieba co jakiś czas pada lekki deszcz, i tak podoba mi się w Lasku. Przyroda ma w sobie piękno w każdą pogodę, nawet w taką podczas której większość ludzi z dużym ociąganiem wychodzi poza swoją domową strefę komfortu. Atrakcją numer jeden są tu zdecydowanie wiewiórki, które chętnie przyjmują od spacerowiczów orzechy i inne przysmaki. Lasek nie znalazł się jednak na szlaku historii górnictwa przypadkowo - znajduje się on na wyraźnym wzniesieniu, którego stoki były miejscem powstawania pierwszych kopalni węgla kamiennego. W latach 20. i 30. XIX wieku węgiel wydobywano tu w tzw. biedaszybach. Za Laskiem przechodzę przez pętle tramwajową na Placu Alfreda, z siemianowickiego Bytkowa wchodząc do katowickiej dzielnicy Wełnowiec. Plac Alfreda swoją nazwę zawdzięcza szybowi Alfred, elementowi Kolonii Alfred - osady robotniczej powstałej tu w 1984 roku przy nieistniejącej już kopalni Alfred. Kolonia ta od 1978 roku widnieje w rejestrze zabytków, a od 1951 roku znajduje się w granicach Katowic. Obecnie zabytkowe budynki zamieszkuje ok. 100 osób. Zabytkowych obiektów jest kilkanaście, niektóre z nich rozpoznać można po numerze budynku. Kotłownia mieściła się w budynku nr 7, zabudowania nadszybia to budynek nr 8, budynek maszyny wyciągowej - nr 9, budynek cechowni - nr 11, budynek kuźni - nr 12, a pod jedynką znajdowała się administracja kopalni węgla kamiennego "Alfred". Oprócz tego mamy jeszcze budynek łaźni, budynek wagi, budowle towarzyszące oraz położone w okolicy pozostałości hałd przemysłowych. Kolonia Alfred była więc klasycznym, samowystarczalnym "miastem w mieście", jakie masowo powstawały przy śląskich kopalniach. Zdaniem niekórych ekspertów przy odpowiednim nakładzie środków na renowację Kolonia Alfred mogłaby stać drugim Nikiszowcem. Zdecydowanie muszę w przyszłości poświęcić tej okolicy więcej czasu i uwiecznić ją na zdjęciach, bo tego dnia zabytkowe budynki oglądam tylko z daleka, skręcając w leśną ścieżkę w lasku Alfreda, biegnącą wzdłuż Alei Korfantego. W lasku szlak jest bardzo dobrze oznakowany, nie ma problemu z wyborem odpowiedniej ścieżki. Krótki odcinek idę chodnikiem przy ruchliwej Alei Korfantego, by skręcić w prawo w skwer Walentego Fojkisa. Jestem ciągle na terenie Wełnowca, gdzie w XIX wieku funkcjonowało, obok kopalni Alfred, jeszcze kilka małych kopalni: Caroline (nadania 1787 r.), Hohenlohe (nadania 1805 r.), Maria (nadania. 1829 r.), August (nadania 1834 r.) oraz Hütte (nadania 1842 r.). Wszystkie były własnością jednego rodu - książąt Hohenlohe-Oehringen ze Sławięcic. Po drugiej stronie ul. Korfantego znajdują się Zakłady Cynkowe "Silesia", dawna huta cynku "Hohenlohe". Ulicami Modelarską i Oswalda Kozioła oddalam się od Alei Korfantego, by znów na nią wrócić. Na ul. Modelarskiej drzewa z oznaczeniem szlaku znajdują się za płotem zamkniętego parkingu przy dużym biurowcu. Tu też mijam znajdującą się po lewej stronie Fabrykę Sprzętu i Narzędzi Górniczych. Po drodze nieraz mijam flagowy element śląskiego krajobrazu - familoki z rudej cegły. Wychodzę prosto na kościół NMP Wspomożenia Wiernych, którego budynek, przed przebudową w 1930 roku służył wcześniej jako odlewnia żelaza, skład i magazyn dla Stowarzyszenia Konsumowego, a nawet jako obóz dla jeńców rosyjskich w czasie I wojny światowej. Faktycznie jego bryła jest mało "kościołopodobna". Za kościołem szlak prowadzi mnie w lewo za neoklasycystycznym budynkiem sądu. Niegdyś mieściła się tu siedziba Koncernu Zakładów Hohenlohego. Gdyby dalej kierować się al. Korfantego, po obu stronach ulicy mijalibyśmy wille, w których mieszkali wówczas urzędnicy i kadra techniczna Koncernu "Hohenlohe". Szlak skręca jednak w lewo tuż za budynkiem, sądu, w wąską ulicę Cisową. A potem znów wchodzę do parku, tym razem jest to Park Wełnowiecki, który istnieje tu już od XX-lecia międzywojennego. Dla spragnionych pokopalnianych widoków atrakcją będą wysokie hałdy graniczące z parkiem od wschodu, z których rozciąga się wspaniały widok na kilka dzielnic Katowic. Są to tzw. Alpy Wełnowieckie, gdzie znajdowała się jedna z najstarszych katowickich kopalni, kopalnia Carolina. Szyb kopalni zachował się do lat 50-tych XX wieku. Podczas międzywojnia węgiel wydobywano tu nielegalnie, w biedaszybach. Dziś hałdy porosły trawą i krzewami, stanowiąc żywą, urokliwą pamiątkę po prężnie działającej kopalni. Przechodzę przez graniczący z parkiem cmentarz, wchodząc w dzielnicę domków jednorodzinnych. Ulicami Osikową, Brzozową i Modrzewiową dochodzę do ul. Ludwika, gdzie znów przyglądam się starej robotniczej zabudowie z charakterystycznej rudej cegły. Z ul. Ludwika skręcam w ul. Karoliny, być może nazwaną tak od działającej tuż obok dawnej kopalni. Dochodzę do skrzyżowania z ul. Leopolda, gdzie czeka na mnie prawdziwe bogactwo zabytkowych budynków. Jako pierwszy po prawej stronie mijam dom opieki społecznej i klasztor Sióstr Św. Jadwigi, którego budowa rozpoczęła się w 1867 r. Niestety budynek ten nie doczekał się mojego zdjęcia, bo zwyczajnie nie zwróciłem uwagi. Za skrzyżowaniem, po lewej stronie widzę najstarszą w Katowicach bogucicką nekropolię, założoną przed rokiem 1873. Warto wspomnieć, że parafią bogucicka należy do najstarszych na Górnym Śląsku Prawdziwymi perełkami nekropolii są jej trzy kaplice, każda w innym stylu architektonicznym. Pierwszą zbudowano w 1910 roku w stylu neoromańskim, na miejscu starego kościoła filialnego. Autorem projektu był franciszkanin Manswetus Fromm. Druga kaplica, Kaplica Ogójca, r jest starsza - powstawała w latach 1894-1895, w stylu neogotyckim, z glazurowanej cegły. Fundatorem był Jana Stanisławski z Załęża. Trzecią kaplicą kaplicę nazywa się Bonifraterską. Zbudowano ją przed 1893 r. w stylu neoklasycystycznym, na na rzucie koła. Po drugiej stronie ulicy znajduje się neogotycki kościół św. Szczepana, który powstawał w latach 1892-1894, a jego projektantem był Paweł Jackisch z Bytomia. Perełką tego miejsca jest obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zwanej Matką Boską Bogucką. Obok kościoła równie ciekawie prezentują się neogotyckie zabudowania szpitala i klasztoru oo. bonifratrów . Gdy z ulicy Wróblewskiego wchodzę w Sztygarską, szlak prowadzi mnie przez podwórka przy typowych familokach. W niektórych miejscach życie toczy się tu tak, jakby czas się zatrzymał. Dzieci biegają wśród budynków, bawiąc się tym, co akurat znalazły na "placu", kobiety patrząc z okien, pod łokciami trzymając wzorzyste poduszki, mieszkańcy zatrzymują się przed wejściem, żeby omówić to i owo, a wszystkiego strzegą niewzruszone przez zmiany dziejowe i podziemne wstrząsy, solidne, rude kamienice. To klimat, który znam z dzieciństwa, ze swojego "placu" i który bardzo dobrze wspominam. Podążając za żółtymi znakami dochodzę do Parku Boguckiego... ... zwanego również Parkiem KWK Katowice. Tuż obok parku działała bowiem kopalnia Katowice, której historię warto tu w skrócie przytoczyć. Kopalnia ruszyła w 1823 roku. Rok wcześniej z pomysłem wyszedł emerytowany rotmistrz z Tarnowskich Gór Ignacy Ferdynand von Beym, stąd też jej pierwsza nazwa „Ferdinand”. Jednym z pierwszych właścicieli był również Mirosław Mieroszewski. W roku 1839 kopalnia przeszła w ręce rodziny Winklerów. Kolejne lata obfitowały w zmiany - zmieniała się nazwa kopalni (spolszczono ją na "Ferdynanda"), kadra - podczas I wojny światowej pracowały w niej kobiety i jeńcy wojenni, przyłączano do niej kolejne pola górnicze. W roku 1936 kopalnia zmieniła nazwę na "Katowice". Kolejna zmiana nazwy miała miejsce podczas okupacji - wróciła nazwa "Ferdinand" gdy kopalnię włączono do koncernu Reichswerke Hermann Göring pod dawną nazwą „Ferdinand”. Po klęsce wycofujący się Niemcy nie zdołali zgodnie ze swoją niechlubną "tradycją" wysadzić kopalni w powietrze. Zapobiegł temu konspiracyjny Komitet Ochrony Kopalni z przewodniczącym Zygmuntem Żurawskim. Gdy Armia Czerwona 27 stycznia 1945 roku wkroczyła do Katowic, kopalnia odżyła błyskawicznie. Już 3 dni później wyjechał z niej pierwszy transport węgla do Warszawy. Po wojnie znacjonalizowana kopalnia znów zmieniła nazwę, a raczej powróciła do jednej z poprzednich, stając się kopalnią Katowice. Jedynie w latach 1953–1956 kopalnia zwała się "Stalinogród", tak jak i otaczające ją miasto. Wkład kopalni w rozwój polskiego górnictwa doceniono w 1973, kiedy to otrzymała Order Sztandaru Pracy I klasy. W 1996 połączono kopalnię połączono z KWK „Kleofas”. Koniec działania kopalni to rok 1999. Ale właściwie nie był to koniec definitywny, albowiem 16 lat później kopalnia dostała swoje "drugie życie", dzięki czemu jej szyb nadal króluje na granicy Bogucic i centrum Katowic, niektóre z zabudowań tętnią życiem, a to wszystko za sprawą pewnej instytucji o nazwie... Muzeum Śląskie Muzeum, którego historia sięga 1924 roku, wybrało tereny po kopalni Katowice na swoją nową siedzibę. Co niezwykle ważne, budowane z wielkim rozmachem muzeum niewiele zmieniło w wyglądzie pokopalnianego krajobrazu, a to za sprawą nowatorskiego projektu, którego autorzy większość muzealnych pomieszczeń ulokowali pod ziemią. Kilka pokopalnianych budynków, których nie zlikwidowano, zrewitalizowano wówczas i nadano nowe funkcje. I tak w dawnym budynku maszynowni powstała kawiarnia, a w magazynie odzieży - siedziba Centrum Scenografii Polskiej. Muzeum Śląskie to miejsce, którego nie sposób nie odwiedzieć. O ogromnej ilości rzeczy "do zobaczenia" niech poświadczą liczby - wystawy stałe zajmują ok. 6 tys. z 25 tys. mkw. powierzchni użytkowej. Obok muzeum znajduje się kolejny niezwykły budynek - nowoczesna, przyciągająca wzrok i wzbudzająca zachwyt melomanów konstrukcja siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Oba miejsca obserwuję dziś ze szlaku z pewnego oddalenia, zza konarów drzew. "Pamiątką" po starym rozmieszczeniu ulic i uliczek jest oznakowanie szlaku, które prowadzi nas prosto na betonową boczną ścianę schodów, prowadzących na teren Muzeum Śląskiego. Warto się tam wspiąć, bo ze schodów roztacza się widok na gwarne, zabiegane Katowice. Na widocznych na zdjęciu powyżej pasach przechodzę przez Al. Roździeńskiego i kieruję się w prawo, gdzie od razu odnajduję oznaczenia szlaku. Skręcam w prawo w ul. Uniwersytecką, a następnie w Bankową, przechodząc pomiędzy budynkami wydziałów Uniwersytetu Śląskiego. Szlak prowadzi następnie w stronę ulicy Warszawskiej. Na skrzyżowaniu Bankowej i Warszawskiej, tam gdzie dziś znajduje się Bank NBP, stała do lat 70-tych willa założyciela Katowic Friedricha Grundmanna, nazywana najpiękniejszą willą Katowic. Naprzeciwko banku znajduje się najstarszy kościół w Katowicach, zbudowany w stylu neoromańskim kościół Zmartwychwstania Pańskiego. Ulica warszawska wraz z ulicą 3 maja stanowiła niegdyś oś pierwszej zabudowy Katowic na linii wschód - zachód. By się o tym przekonać, wystarczy rzut oka na stojące tutaj piękne kamienice z XIX i początków XX wieku. Dzisiejszy spacer kończę na katowickim rynku. Wzrok przykuwa tu budynek Teatru im. St. Wyspiańskiego, zbudowany w 1907 roku według projektu Carla Moritza, oddany do użytku jako teatr niemiecki, którego pierwsi aktorzy składali przyrzeczenie, że z jego sceny nigdy nie padną polskie słowa. Na całe szczście tak się nie stało, a dziś teatr ten to największa scena dramatyczna Górnego Śląska. Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego z mojego osiedla powiódł mnie przez Katowice, które wydawało mi się, że dość dobrze znam. Myliłem się, ale mylić się w taki sposób, to sama przyjemność! Wszystkie odcinki szlaku:
Łubianki - Siemianowice Śląskie Siemianowice Śląskie - Katowice Katowice - Mikołów Mikołów - Rybnik
4 Comments
kasia
24/12/2018 20:44:43
czemu nie ma ciągu dalszego?
Reply
Kuba
25/12/2018 22:44:46
Jest :) tutaj:
Reply
Kasia
25/12/2018 23:23:18
Dzięki - bardzo fajny blog, fajne napisany. Super byłoby zgarnąć kilka osób o podobnych zainteresowaniach aby w taki sposób zwiedzać. Wędrujemy w podobny sposób i na podobne rzeczy zwracamy uwagę. Nie prowadzę tylko bloga a swoje podróże opisuję na fb (eksploracja miejska i poza utartymi szlakami ;-) Proszę dalej pisać - na pewno ktoś skorzysta. :-)
Reply
Kuba
30/12/2018 10:12:24
Dziękuję za miłe słowa! Cieszę się, że jest więcej osób o takim spojrzeniu na to, co dookoła :) Mam nadzieję, że wybierzemy się gdzieś razem :) Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |