6/10/2016 0 Comments Droga św. Jakuba. Via Regia: Będzin (Góra św. Doroty) - Tarnowskie Góry (Repty)Ten odcinek stanowił "lukę" w moim odkrywaniu Via Regia. Poznałem już trasę z Sosnowca, z dzielnicy Maczki, do Zamku w Będzinie, a potem, wraz ze szlakiem Husarii Polskiej, przeszedłem Via Regia aż do Góry św. Doroty w Będzinie. Znałem też odcinek od Rept w Tarnowskich Górach aż do Dobrzenia Wielkiego za Opolem. Szlak od Czeladzi do Tarnowskich Gór biegł przez tereny i miasta, które znałem, długo więc traktowałem go nieco po macoszemu. Kiedy już jednak zdecydowałem się nim wybrać, jak zwykle nie żałowałem ani chwili, odnosi się to szczególnie do pierwszego dnia marszu, na trasie Czeladź - Wymysłów. 6 października, czwartek godz. 10:15 To jeden z tych poranków podczas których większość z nas zamknęłaby się w domu na cztery spusty, wskoczyła pod koc z kubkiem kakao i dobrą książką, udając, że świat za oknem nie istnieje. Jest ciemno i ponuro, wieje zimny wiatr, ziemia jest spulchniona i wilgotna od opadów deszczu. Jadąc autobusem do Będzina, zastanawiam się, co mnie ciągnie do takiego spędzania czasu. Dochodzę do wniosku, że mogę określić to tylko tak: Woła mnie szlak. Woła mnie każda ze ścieżek oznaczona żółtą muszlą, czekając, bym po niej przeszedł, przydrożne drzewa zachęcają, bym pod nimi siadał, a niebo czeka tylko na to, żebym się w nie gapił, wdychając świeże powietrze z dala od centrów miast i miejsc, w których ludzie mrowią się w galeriach, przepychają się na chodnikach i pędzą gdzieś w swoich samochodach. Marsz zaczynam u stóp Góry św. Doroty, w miejscu, w którym szlak Husarii Polskiej biegnie w lewo ul. Wojska Polskiego, Via Regia skręca w tę samą ulicę, ale w prawo. Po paru minutach, przy niewielkiej kapliczce, skręcam w lewo, w błotnistą ścieżkę prowadzącą w stronę widocznego w oddali wzgórza. Wzgórz tu zresztą pod dostatkiem, o czym będę miał okazję się przekonać przez kilka najbliższych godzin. Przeciskam się wąską ścieżką obok gospodarstwa, przy którym pasą się konie. Ścieżka jest tak zarośnięta, że gdyby nie muszle i żółte strzałki na drzewach, nie uwierzyłbym, że mam tędy iść. Za gospodarstwem robi się szerzej. Razem z Via Regia biegnie tu niebieski pieszy szlak. Skręcam w prawo, w ul. Szybowcową, która jak na swoją nazwę przystało, pnie się pod górę, by przejść w ścieżkę wydeptaną pośród porośniętego trawą wzgórza. Maszeruję w kierunku zabudowań, rozsypanych na kilku widocznych w oddali wzgórzach. Na tym odcinku należy być dość uważnym, żeby dostrzec żółte strzałki. Gdy wychodzę na ulicę Strzyżowicką, na latarniach pojawiają się dobrze widoczne żółte muszle, ale też oznakowanie w postaci żółtej kreski pośród dwóch niebieskich. Po paru chwilach ulica zmienia się w ścieżkę pośród terenów zielonych, które urozmaica stary, dość zrujnowany wiadukt z dużą, trudną do przeoczenia strzałką. Tuż za wiaduktem znajduję wielką zmyłkę - po prawej stronie, na młodych drzewkach widnieje duża żółta strzałka i kilka żółtych kropek. Nie idźcie tą drogą :-) Nie wiem skąd się tam wzięły te strzałki i do czego służą, ale na pewnie nie jest to oznaczenie Via Regia. Szlak biegnie prosto, przecina ul. Brzeziny i dalej prosto, polną ścieżką w kierunku Strzyżowic, wchodząc tym samym na teren Wojkowic. Strzałki na drzewach i słupach telegraficznych prowadzą mnie dość precyzyjnie, aczkolwiek należy być uważnym. Zdjęcie poniżej pokazuje drogę, która na pierwszy rzut oka wydaje się być tą właściwą, "główną" drogą", jednak Via Regia odbija tu w węższą ścieżkę w prawo, co pokazuje mało widoczna z tej odległości żółta strzałka na młodym drzewku. Maszerując wśród cichych pól i nieużytków, mijam kilka jabłoni z jabłkami tak smacznymi i soczystymi, że próżno szukać takich na półkach hipermarketów. Po lewej pojawia się też kolejny zapomniany wiadukt z wyrytą w betonie datą 1945. Ścieżka prowadzi mnie do ul. 1 maja w Strzyżowicach, gdzie skręcam w lewo. Po paru minutach odbijam w prawo, w ul. Ogrodową, gdzie znak oznaczający drogę bez przejazdu obiecuje kolejne wejście w strefę zieleni. Obietnica zostaje spełniona i to z nawiązką. W bonusie takie oto widoki: Paręnaście minut dalej, we wsi Rogoźnik zaskakuje mnie oznaczenie Via Regia z przewidywanym czasem dojścia do kolejnych punktów. Postanawiam zakończyć dziś trasę w Sączowie, przy kościele św. Jakuba, który wydaje mi się idealnym punktem docelowym (co oczywiście wcale się tak nie kończy, ale nie wyprzedzajmy faktów). Na ulicach Rogoźnika jestem bardzo krótko, ponieważ szlak niesie mnie w kierunku dobrze mi znanej Góry Buczyna. Jak się jednak okazuje, wcale nie znam jej tak dobrze, bo po pierwsze, nie miałem pojęcia, że biegnie tędy Via Regia, a po drugie nigdy wcześniej nie wszedłem na nią od tej strony i nie zwiedziłem jej wąskich, leśnych ścieżek tak jak dziś. Gdy jestem już niemal w najwyższym punkcie góry, spomiędzy chmur słońce wreszcie decyduje się zaświecić na pełen regulator. Z góry schodzę razem ze źródełkiem, z którego woda podobno odmładza o 10 lat. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, nie próbowałem. W okolicy znaleźć można kilka tablic edukacyjnej ścieżki "Tajemnice Góry Buczyna", którym warto poświęcić kilka chwil. Idę przez chwilę poboczem - najpierw ul. Cmentarnej, potem drogi 913, by uciec od asfaltu w biegnącą w dół ścieżkę, która prowadzi mnie do zbiornika Rogoźnik III, a następnie wzdłuż potoku Jaworznik. Podoba mi się tu - otacza mnie cichy i uroczysty las wysokich drzew. Przez ponad godzinę nie spotykam nikogo prócz roślin, wiatru i ciszy. No i muchomora. Gdy szpaler drzew ustępuje miejsca przestrzeni pól, na skrzyżowaniu ścieżek należy skręcić w prawo. Odpowiednia strzałka widnieje na korze drzewa po prawej stronie, ale jest niemal zupełnie zarośnięta. Gdy już dojdziemy do ul. Kościuszki w Siemoni, czeka na nas kolejna zagwozdka: żółta strzałka na ścieżce prostopadłej do ulicy prowadzi nas prosto, a żółta muszla na słupie każe iść w lewo, wzdłuż ul. Kościuszki. Mamy tu więc możliwość wyboru jednego z odcinków, które łączą się po paru kilometrach. Ja idę w lewo, bo tak pokazuje moja mapa, ale pewnie jeszcze kiedyś tu wrócę i w ramach uzupełnienia ruszę prosto, ku polom. Przechodzę pod Autostradą A1 i skręcam w prawo, w ul. Wolności. Wolności to tu mam akurat pod dostatkiem - świeci słońce, samochodów brak, maszeruje się bardzo dobrze, bo już dawno wszedłem w swoje ulubione tempo. Za tabliczką "Sączów" wkraczam w mniejszą, wijącą się pod górę ulicę, która okazuje się najlepszym dzisiejszym punktem widokowym. Zobaczcie sami: W oddali widzę już kościół św. Jakuba: Dzieli mnie od niego już tylko jedna prosta. Taką drogą jednak można maszerować nawet kilka godzin: Parafia św. Jakuba wydaje się być dobrze poinformowana o szlaku św. Jakuba, daje mi to najpierw do zrozumienia wielki baner przed kościołem, potem znaczek "domku" dla muszli (symbol schroniska dla pielgrzymów), a na końcu tablica informacyjna i muszla św. Jakuba, osadzona na wielkim głazie. Podoba mi się opis szlaku, jaki umieszczono na tablicy - nie jest skierowany tylko i wyłącznie do wierzących, ale dla każdego, kto pragnie, by droga pomogła mu jednocześnie spokornieć, nabrać dystansu do życia, rozwinąć się, nauczyć czegoś nowego o sobie i świecie. Kościół jest położony na malowniczym wzgórzu. Właśnie wyszło słońce i trochę mi się nie chce stąd ruszać, bo przecież miał to być końcowy punkt mojego dzisiejszego marszu. Niestety, najbliższy autobus do domu mam za 1,5 godz., więc postanawiam spożytkować ten czas nieco bardziej pożytecznie, niż siedząc i czekając. Ruszam dalej, w ślad za żółtymi muszlami! Zaraz za kościołem trafiam na ciekawy szlak, prowadzący z Piekar Śląskich do Częstochowy, znakowany takimi samymi kolarami jak Via Regia - na żółto i niebiesko. To, co widzę w oddali, mimo wielu godzin marszu, dodaje mi sił: Z przyjemnością zanurzam się w gęstwinę lasów otaczających zbiornik na Brynicy, zwany Kozłową Górą lub Jeziorem Świerklaniec. U progu leśnej ściany wita mnie mała kapliczka ze św. Jakubem. Dalsze 1,5 godz. miłośnikom różnorodności mogłoby się wydać monotonne, ale ja odżywam człapiąc po miękkiej ziemii, pośród zielonych liści i ciszy. Cieszę się spektaklem, który odgrywa przede mną las. Po drodze mijam jeszcze dwie kapliczki ze św. Jakubem i liczne oznaczenia szlaku Piekary Śl. - Częstochowa. Z lasu wychodzę na ul. Kościuszki w Świerklańcu, gdzie wskakuję w autobus do domu. Oddalając się od szlaku, zastanawiam się, kiedy mógłbym na niego wrócić. Okazja nie każe na siebie długo czekać, kolejne muszle tropię już dwa dni później. 8 października, sobota godz. 08:15 Tym razem mam towarzystwo, wybrała się ze mną Justyna. Całe szczęście, bo pogoda w niczym nie przypomina tej z czwartku, a w dwójkę zawsze raźniej znieść deszcz, wiatr i chłód. Marsz zaczynamy przy ul. Jana Pawła II w Piekarach Śląskich, oddalony o niecałe 2 km od miejsca, w którym go dwa dni wcześniej skończyłem (do nadrobienia w przyszłości). Trasa przez Piekary, zwłaszcza w tej pogodzie, nie prezentuje się szczególnie malowniczo. Moją uwagę zwraca jednak ultranowoczesny kościół, według mnie wyglądający raczej jak basen na groteskowym tle szaroburych wieżowców: W miarę jak mijają kolejne minuty, wilgotność powietrza i mgła przestają się wydawać takie straszne, a nawet dodają wyjątkowego klimatu miejscom, które w słoneczny dzień byłyby zupełnie zwykłe. Pogrążeni we mgle i w rozmowie, nie wiedząc kiedy, wchodzimy w zielony teren za Bazyliką w Piekarach: Co ciekawe, tutejsza tablica informacyjna, w przeciwieństwie do wszystkich innych, które dotąd widziałem, zamiast niebieskiego tła, ma tło zielone. Być może jest tak przy większych ośrodkach religijnych, takich jak własnie bazyliki? W każdym razie nikt tu o Via Regia nie zapomniał - jest nawet specjalna informacja o Camino. Za Bazyliką wchodzimy w niewielką początkowo ul. Wyzwolenia, która prowadzi nas na taką, pogrążoną w mleczno-białej mgle i ciszy ścieżkę, która prowadzi nas prosto do równie zamglonego Kopca Wyzwolenia. A następnie na Księżą Górę. Tutaj przez chwilę brniemy wąską ścieżką wśród drzew, by wchodząc na szerszą iść wzdłuż ogrodzenia Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Radzionkowie. Czeka tu też na nas kolejna kapliczka ze św. Jakubem, tym razem św. Jakubem Większym (podróże kształcą, nawet te bliskie - nie wiedziałem, że jest takie rozróżnienie na różnego rozmiaru Jakubów ;). Następny etap biegnie chodnikami wzdłuż ulic, które w dzisiejszym deszczu i chłodzie wyglądają mało ciekawie. Z Radzionkowa szlak wiedzie nas do Bytomia. Deszcz przybiera na sile, kulminacyjny moment osiągając, gdy znajdujemy urokliwą stację kolejki wąskotorowej. Via Regia w bytomskiej dzielnicę Stroszek biegnie ciągle chodnikami przy dość ruchliwych ulicach. Następnym ciekawym (i wreszcie spokojnym) miejscem jest dopiero Rezerwat przyrody Segiet, leżący na granicy Bytomia i Tarnowskich Gór. Wchodzimy tym samym na obszar tzw. Garbu Tarnogórskiego, w szczytowe partie Srebrnej Góry, która jest jednym z jego wyższych wzniesień. Tutejsze wysokie drzewa wśród gęstej mgły i deszczu wyglądają dość niesamowicie. Po kilkunastu minutach marszu natrafiamy na przebogaty węzeł bytomskich tras rowerowych. Nasz szlak biegnie początkowo razem z czarną trasą rowerową, prowadzącej do Źródełka Młodości w Reptach. Potem dochodzi jeszcze zielona trasa rowerowa... ... by po jakimś czasie połączyć się na chwilę z niebieskim szlakiem pieszym. Na brak wyznaczonych tras nie można tu narzekać. Po ponad czterech godzinach marszu dochodzimy do drogi 78 w Tarnowskich Górach, dokłądnie do miejsca, gdzie w czerwcu tego roku rozpocząłem swoje wędrowanie Szlakiem św. Jakuba. O tym odcinku przeczytać można, klikając TU. Jak na razie (październik 2016) mam za sobą odcinek od Sosnowca (dzielnica Maczki) do Dobrzenia Wielkiego (wieś za Opolem), czyli w sumie niecałe 200 km przeczłapane szlakiem żółtych muszli. Czy to dużo czy mało? To zależy od punktu widzenia. Dla mnie to bardzo dużo, a to pewnie dlatego, że mam przeczucie, że to dopiero początek wielkiej przygody...
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |