Zaczynam wśród zabudowań Gliwic, przyglądając się Staremu Miastu. Szybko jednak wydostaję się na pola, idąc poboczem spokojnych dróg mijam senne wioski, a w końcu wchodzę na teren Parku Krajobrazowego Kompozycje Cysterskie Rud Wielkich. I wtedy zaczyna się robić magicznie. 5 marca, sobota godz. 07:50 Warto było wstać o 5:00, by niecałe dwie godziny później rozpocząć spacer po jeszcze zaspanych Gliwicach. Z przystanku autobusowego przy dworcu PKP szlak prowadzi mnie ulicą Dworcową, a potem w prawo, Basztową, w stronę Starego Miasta. Zabytkiem jest sam owalnicowy układ Starówki. Niczym opiekuńcze ramiona otaczają ją dwie ulice: Górnych i Dolnych Wałów, niegdyś graniczne punkty miejskiego życia. Rynek i sąsiadujące z nim ulice to kamienice z XV-XVII w., przebudowane w wieku XIX. Elewacje większości z nich zostały niedawno odnowione i pewnie dlatego tak słabo tutaj z oznakowaniem naszego szlaku. Kierując się w stronę Rynku, mijam XVI-wieczny Zameczek Cetryczów, którego prawidłowa nazwa według historyków brzmi Dwór Cetrycza. Cetrycz, a raczej pochodzący ze starego dolnośląskiego rodu Fryderyk Zettritz, był ówczesnym właścicielem Gliwic. Dwór to budowla obronno-mieszkalna z cechami gotyku, do budowy której wykorzystano dwie baszty zbudowane po 1431 r., połączone ścianą kurtynową. Budowla położona na dużo mówiącej ul. Pod Murami w ciągu wieków pełniła rozmaite funkcje: słodowni, arsenału miejskiego, magazynu, więzienia i cytadeli. Obecnie znajduje się tu Oddział Muzeum w Gliwicach oraz Informacja Turystyczna. Zbiory muzeum są bardzo bogate i dość zaskakujące, jak np. zbiór militariów z krajów Dalekiego Wschodu. Jeśli jesteście zainteresowani ofertą muzeum, kliknijcie tutaj. Na rynku czekają na mnie poustawiane jak grzeczne przedszkolaki kolejne zabytkowe kamienice, oraz oczywiście, zajmujący centralne miejsce, Ratusz. Budynek Ratusza powstał w XV w., a w 2 poł. XIX w. przebudowano go w stylu klasycystycznym. Po renowacji w latach 1978-82 stał się bezstylowy, aczkolwiek nie stracił swojego uroku. W jedną z jego ścian wbudowana jest pamiątkowa tablica z okazji 200-tnej rocznicy przejścia wojsk króla Jana III Sobieskiego - czyli kolejne nawiązanie do tematyki naszego szlaku. Idę w stronę Placu Rzeźniczego, zastanawiając się nad tą intrygującą nazwą. Znajdują się tam fragmenty dawnej bramy wjazdowej do miasta, tzw. bramy Czarnej, zwanej też Raciborską. Miasto otoczono murami obronnymi w XIV w., gdyż krzyżowały się tu ówczesne szlaki handlowych z Krakowa do Wrocławia oraz z Węgier i Moraw dalej na północ. Oprócz bramy Czarnej (czy też Raciborskiej, bo leżała od strony Raciborza), była jeszcze brama Biała, zwana też Bytomską, bo znajdowała się od strony Bytomia. Gliwickie mury obronne są jednym z najlepiej zachowanych obiektów tego typu na Górnym Śląsku. Mury były niegdyś imponujących rozmiarów - miały wysokość 9 m, grubość od 1 m do 1,2 m, obwód 1125 m. Prócz dwóch bram wybudowano również 29 baszt. Trzymając się oznakowań szlaku, trzymam się jednocześnie lewej strony placu, idąc ul. Wieczorka. Z lewej mijam Park im. Adama Mickiewicza z pomnikiem wieszcza. Razem z czarwonym szlakiem Husarii od jakiegoś czasu biegnie tu niebieski pieszy szlak Powstańców Śląskich. Biegnie tędy kilka szlaków rowerowych, m.in. prowadzący do zabytkowej gliwickiej radiostacji. Dochodzę do skrzyżowania z ulicą Janogórską z prawej i Sobieskiego z lewej. Stoi tu klasztor Redemptorystów przy kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego, w którym noc z 22 na 23 sierpnia spędził Jan III Sobieski. Wówczas był to klasztor ojców franciszkanów. Podoba mi się klimat ulicy Sobieskiego. Wyraźnie czuję, że powoli oddalam się od centrum i maszeruję ku obrzeżom miasta. Po parunastu minutach marszu z daleka dostrzegam górującą nad płaskim terenem bryłę zabytkowej wieży ciśnień. Więcej o tej wieży możecie przeczytać na stronie gliwiczanie.pl Gdy tak przyglądam się wieży po prawej stronie ulicy, po lewej czeka na mnie miejsce, któremu, przyznaję się bez bicia, nie poświęciłem zbyt dużej uwagi. Ot, stary cmentarz. Tymczasem cmentarz żołnierzy radzieckich robi na mnie wielkie wrażenie. Spoczywa tu 2454 poległych podczas ofensywy styczniowej w 1945 roku. Wydaje się, jakby powietrze miało tu inny skład, będąc nasycone spokojem i głęboką zadumą. Jak zaczarowany, na palcach przechadzam się między nagrobkami z czerwoną gwiazdą. Po parunastu minutach marszu z ulicy Sobieskiego skręcam w parkową dróżkę, biegnącą wzdłuż potoku Ostropka. Zacieram ręce z radości: zaraz pewnie zupełnie opuszczę miasto. Skręcam w mostek po lewej stronie, przechodzę nad potokiem, kierując się w stronę ul. Głowackiego. A ulica Głowackiego biegnie ku osiedlu jednorodzinnych domków, za którymi znajduję to, na co zawsze czekam: przestrzeń... Na polnej ścieżce w pewnym momencie gubię szlak. Wystarczy jednak kierować się ciągle prosto, by prędzej czy później dojść w okolicę wiaduktu nad autostradą A-4. Tam, na gruntowej drodze wiodącej do Żernicy na nowo znajduję oznakowania szlaku. Mniej więcej w środku tego fragmentu szlaku przechodzę nad potokiem Wójtowianka. Do Żernicy szlak prowadzi poboczem ul. Gliwickiej. Żernica to niewielka wieś w gminie Pilchowice. Jej nazwa pochodzi od słowa "ziarno", a zamieszkiwana była prawdopodobnie już w epoce kamiennej, jako miejsce z urodzajną ziemią, bogactwem ryb i zwierzyny. Dziś przechodząc przez tę wieś, jakich wiele, trudno to sobie wyobrazić. O dawnych czasach przypomina jednak wybudowany na grobli dawnego grodziska Kościół św. Michała Archanioła z 1661 roku. Miłośnicy architektury drewnianej znajdą tu nieczęsto spotykaną konstrukcję belek wspierających, tzw. lisic. Przede mną dość długi odcinek marszu ul. Olchową. Przekraczam potok Żernicki i wchodzę do Nieborowic. Niebo ciągle nie może się zdecydować, czy chce pozwolić słońcu dojść do głosu. Mijam nieczynną od 1991 roku stację kolejki wąskotorowej. Jestem na 28 kilometrze dawnej trasy ze stacji Bytom Karb Wąskotorowy do Markowice Raciborskie Wąskotorowe. Pierwsze wzmianki o Nieborowicach pochodzą z 1407 r. Ten głaz nie leży tu więc przypadkiem. Gdy czuję już lekkie zmęczenie i zastanawiam się, ile przeszedłem kilometrów, jak na życzenie pojawia się mapka i tabliczki z opisem szlaków i odległości do kolejnych wsi. Do kolejnego celu, Pilchowic, mam nieco ponad 4 km. Do końca dzisiejszej trasy, czyli do Rud, zostało mi niecałe 18 km, zakładając oczywiście, że czerwona trasa rowerowa nr 6 będzie biegła tak jak szlak Husarii. Można stąd ruszyć także żółtym szlakiem rowerowym. I gdy maszeruję dalej, zadowolony z faktu, że jestem już w połowie drogi, wreszcie wkraczam na teren Parku Krajobrazowego Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich. Paręnaście kroków później, mijając dawny przepust kolejowy, przekraczam rzekę Bierawka, która jest tu naturalną granicą Parku. Skręcam w prawo, w leśną ścieżkę. W lewo biegnie towarzyszący mi przez chwilę zielony pieszy szlak Stulecia Turystyki, prowadzący z Rybnika do Tarnowskich Gór. Według mapy idę właśnie ul. Jagodową, która wygląda tak: Nieśmiałe tego dnia słońce wreszcie decyduje się nieco oświetlić mi drogę, odbijając się w potokach i potoczkach meandrujących po podmokłych terenach po obu stronach mojej ścieżki. Las przechodzi w asfaltową drogę, a po obu jej stronach pojawiają się domy. Dochodzę do skrzyżowania z ul. Gliwicką. Zrobiony przeze mnie opis szlaku według strony Slaskie.travel nie zgadza się z oznaczeniem szlaku. Trzymam się tego, co mam przed oczami, czyli oznaczeń i zamiast w ulicę Strażaków, skręcam w prawo wcześniej, maszerując ul. Polną. W ten sposób dochodzę do Rynku w Pilchowicach. Z pilchowickiego Rynku szlak skręca w ścieżkę za jednym z domów. Idę ulicą Wielopole,by dojść do wsi Wielopole, a potem prosto na pole... No i wreszcie słońce wychodzi na stałe! Prosto z pola wchodzę do przysiółka wsi Stanica o jakże śląskiej nazwie - Górniki. Mijam tam kilkanaście domów, by znów wejść na polną ścieżkę, która prowadzi mnie do lasu. Po parunastu minutach marszu trafiam na niespodziewaną przeszkodę. Miał być Biały Dwór, a jest zamknięta brama. Cały obszar tego przysiółka Rud zagrodzony jest płotem, mimo że główną ścieżką, przez sam jego środek biegnie dobrze oznakowany czerwony szlak. Nie mam wyboru - idę tuż obok płotu, z daleka oglądając budynki dawnej gorzelni, bielarni i jeszcze starszej huty szkła założonych przez Cystersów. Więcej na temat tego tajemniczego miejsca można znaleźć tutaj. Na szczęście każdy płot się kiedyś kończy, a ja za kolejną zamkniętą bramą odnajduję na nowo mój szlak. Przekraczam rzekę Wierzbnik oraz drogę 921. Znów wchodzę do lasu, prosto na tabliczki, które wywołują szeroki uśmiech: Ostatnie kilka kilometrów do końca dzisiejszego odcinka pokonuję jak na skrzydłach. Zresztą jak tu odczuwać zmęczenie, kiedy świat dookoła wygląda tak: Po prawej stronie dostrzegam tory kolejki wąskotorowej, co oznacza, że jestem coraz bliżej zabytkowej stacji w Rudach. I rzeczywiście - kilkanaście minut później melduję się na zabytkowej stacji kolejowej RUDY: Stamtąd już tylko kilkanaście minut spaceru dzieli mnie od parku wokół Zespółu klasztorno-pałacowego. Składa się on z kościoła będącego trójnawową bazyliką, czworoboku średniowiecznego klasztoru pocysterskiego oraz później dobudowanych skrzydeł barokowej rezydencji pałacowej. Motto Cystersów brzmiało Ora et Labora czyli Módl się i pracuj. Cystersi pojawili się na tych terenach już ok 1253 roku i szybko udowodnili, że ich motto to nie tylko puste słowa. Gospodarowali powierzonymi im dobrami sprawnie i zaradnie i co ważne - w sposób zrównoważony, nie eksploatując nadmiernie, jednocześnie czerpiąc z ziemii to, co najlepsze. Zajmowali się browarnictwem, bartnictwem, a także produkcją węgla i smoły. Założyli osiem nowych wsi, także na terenenach, które wcześniej były kompletnie dzikie. Dolinę rzeki Rudy wykorzystali do utworzenia stawów, w których prowadzili hodowlę ryb. Huty żelaza, miedzi i szkła korzystały z wybudowanego przez braci zakonnych systemu tam i kanałów. Aż szkoda, że nie urzędują tu do dziś. Wzrok przyciągają imponujące, stare dęby. Nestorem jest dąb Cysters, najstarsze drzewo w parku: Inne dęby prezentują się niewiele gorzej: W takich oto dębowo-klasztornych klimatach kończę ten etap szlaku Husarii Polskiej. Tym razem mój spacer miał ok. 33 kilometry i trwał ok 6,5 godziny. Czy było warto? Oczywiście, że tak!
5 Komentarze
ilona
31/3/2016 21:44:18
super opisana trasa,wiele ciekawostek o Gliwicach i okolicach.
Odpowiedz
Justyna
10/4/2016 17:11:22
Duży plus za dobre zdjęcia!
Odpowiedz
Krzysiek
3/6/2021 19:35:10
Dzień dobry :) Mam pytanie - z Rud Raciborskich jak potem wracałeś do domu? :) Prywatnym przewozem, czy był tam jakiśPKS czy cuś ? :)
Odpowiedz
Kuba
4/6/2021 08:59:54
Cześć! :) Akurat stamtąd przydarzył mi się prywatny transport :)
Odpowiedz
Krzysiek
4/6/2021 12:00:19
Dzięki za odpowiedź ;) Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |