Zgodnie z regułą "najciemniej pod latarnią" od dobrych kilku lat ignorowałem rozpoczynający się praktycznie pod moim nosem Katowicki Szlak Spacerowy. Niebieska kropka, którą mijałem spacerując po Parku Śląskim pewnie setki razy, niby intrygowała, ale jednak na jednodniowe wypady zawsze wybierałem szlaki rozpoczynające się gdzieś dalej i prowadzące w nieznane rejony. Tak jakby to, co bliżej, automatycznie oznaczało: nudniej. Wreszcie nadszedł wolny dzień z dobrą pogodą, bez konkretnych planów. Idealny na 24 kilometry spaceru przez Katowice. Niebieski szlak rozpoczyna się (lub kończy) w Parku Śląskim, a kończy (lub rozpoczyna) w zatopionej w katowickich lasach Hamerli, zwanej też Trutowiskiem. Biegnie przez Wełnowiec, centrum Katowic, Muchowiec i Dolinkę Murckowską (obok rezerwatu "Las Murckowski"). Jeśli jesteście w Katowicach pierwszy raz, warto pozwolić szlakowi stać się waszym przewodnikiem. Pozwoli on wam odkryć zarówno miejskie, industrialne, jak i leśne oblicze tego miasta. Jeśli mieszkacie w okolicy, ale lubicie spoglądać na to, co pozornie znane z nowej, świeżej perspektywy, również zapraszam was na niebieski szlak, spacerem przez Katowice. |
Szlak jest dobrze oznakowany, choć niektóre oznaczenia już wyblakły. W centrum miasta łatwiej stracić orientację niż w okolicach leśnych czy parkach (sam zgubiłem oznaczenia szlaku w centrum, przy skrzyżowaniu ul. Chorzowskiej i Sokolskiej). Warto wgrać na telefon ślad GPX. Jeśli tak jak ja znajdziecie się na szlaku bez niego jest i druga opcja - darmowa mapa Metropolia Silesia i okolice, którą dostaniecie w Centrum Informacji Turystycznej przy ul. Pocztowej. Dokładną mapę szlaku i plik GPX znajdziecie klikając w mapę poniżej. |
Startujemy: kultowa Leśniczówka, nowe Planetarium, stadion GKS
Za Ogrodem Bylinowym wchodzę na chwilę w Aleję Klonową, a po chwili w szeroką i przyjemną leśną ścieżkę.
Mijam mekkę śląskiego bluesa, której nie trzeba przedstawiać fanom Dżemu, Jana "Kyksa" Skrzeka czy Jerzego "Kawy" Kawalca. Klub Leśniczówka, niepozorna chata przerobiona ze starej stodoły, zatopiona w parkowym lesie, znajduje się na Szlaku Śląskiego Bluesa i jest na nim jedynym obiektem, który działa nieprzerwanie od 1983 roku.
Kolejny przystanek to niedawno wyremontowany budynek Planetarium - Śląskiego Parku Nauki. Dzisiejsza oferta kusi multimedialnością i innymi nowoczesnymi "smaczkami". Warto poświęcić mu kilka godzin. Słyszałem same dobre opinie.
Za planetarium przecinam parking i nie bez trudu znajduję słabo już widoczną i zarośniętą leśną ścieżkę. Coś mi się wydaje, że szlak nie przyciąga tłumów...
Z parku w Dąb
Szlak wyprowadza mnie z Parku tuż obok stadionu katowickiego GKS-u. Jestem w dzielnicy Dąb. Na pierwszy rzut oka nie ma tu nic ciekawego, szczególnie dla mieszkańca okolicy, który przechodził tędy setki, jeśli nie tysiące razy. Dziś jest jednak inaczej. Gdy prowadzi mnie szlak, moje postrzeganie rzeczywistości wyostrza się i odświeża. Pstryk i patrzę na Katowice, jakbym je widział pierwszy raz. Niespodzianki wyskakują jedna po drugiej...
Dąb to najstarsza dzielnica Katowic. O osadzie Dąb wzmiankuje się już w dokumentach z 1299 roku (jej pierwotna nazwa to prawdopodobnie Białobrzezie). Historia Dębu niewiele różni się od historii okolicznych osad, wiosek i miast. Do wieku XIX w osadzie Dąb, należącej wówczas (wraz z sąsiednim Chorzowem) do zakonu Bożogrobców w Miechowie, ludność żyła spokojnie, uprawiając żyto, owies i proso (i parę innych darów ziemi). Potem nastąpił skok rozwojowy - na głębokie i nieznane wody rewolucji przemysłowej.
Dąb to najstarsza dzielnica Katowic. O osadzie Dąb wzmiankuje się już w dokumentach z 1299 roku (jej pierwotna nazwa to prawdopodobnie Białobrzezie). Historia Dębu niewiele różni się od historii okolicznych osad, wiosek i miast. Do wieku XIX w osadzie Dąb, należącej wówczas (wraz z sąsiednim Chorzowem) do zakonu Bożogrobców w Miechowie, ludność żyła spokojnie, uprawiając żyto, owies i proso (i parę innych darów ziemi). Potem nastąpił skok rozwojowy - na głębokie i nieznane wody rewolucji przemysłowej.
Niebieski szlak nie prowadzi bezpośrednio do najważniejszych miejsc tejże rewolucji (Huta Baildon, kopalnia Kleofas), przecina jednak historyczny ciąg komunikacyjny dzielnicy, ulicę Agnieszki, przechodzącą później w ulicę Dębową. To wzdłuż tych ulic wyrosła większość tutejszej zabudowy. Warto na chwilę zejść tu ze szlaku i pokręcić wśród kamienic, by obejrzeć te nieco przykurzone, architektoniczne perełki (jak np. ta poniżej).
Ulica Dębowa łączy się z jeszcze większym ciągiem komunikacyjnym - ul. Chorzowską, wzdłuż której ulokowały się dwa główne zakłady, odpowiadające za głęboką przemianę wsi Dąb w osadę przemysłową - kopalnia węgla „Eminencja” (od 1954 roku - „Gottwald”, od 1990 - „Kleofas”) oraz huta żelaza „Baildon”.
Huta "Baildon" została założona w 1823 r. przez szkockiego inżyniera Johna Baildona jako pudlingarnia, czyli zakład, w którym odbywa się pudlingowanie lub też pudlowanie (nazwa wywodzi się od angielskiego czasownika "to puddle" czyli miesić, przewracać) - proces oczyszczania surówki z domieszek węgla, krzemu i manganu przez ogrzewanie jej w piecu pudlarskim. Huta była na ten czas drugim tego typy zakładem w Europie.
Dziś wzdłuż Chorzowskiej nadal tętni życie. Co rusz wyrastają tu nowe biurowce, a w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowań dawnej Huty Baildon (po drugiej stronie ulicy) zbudowano pokaźne Centrum Handlowe Silesia City Center.
Koszutka
Zanim jednak dojdę do ul. Chorzowskiej, przede mną kolejna dzielnica Katowic - Koszutka.
Koszutka była pierwotnie przysiółkiem Dębu. Intrygująca nazwa dzielnicy pochodzi od nazwiska jednego z historycznych właścicieli – młynarza Koczota (Koszota). Jeszcze w pierwszej połowie XVIII wieku działał tu młyn - nad jednym z dopływów Rawy, dziś już nieistniejącym. Nazwa zmieniała się w czasie, przechodząc od "Kosocza", przez "Koszotkę", "Koszytkę", a reszcie Koszutkę.
Za przemysłowy rozwój Koszutki odpowiadały dwie huty cynku - w 1818 r. - "Franz", a w 1820 - "Fanny". Przełomem było również uruchomienie biegnącej tędy sieci linii kolejowych (1859 r.) do transportowania węgla, łączącej zakłady przemysłowe w Katowicach, Dębie, Bogucicach (kopalnia „Ferdinand”) i Wełnowcu (huta „Hohenlohe”). Dzielnica ta nie doświadczyła jednak tak gwałtownego rozwoju jak sąsiednie, ponieważ utrudniały go zapadliska kopalniane - efekt podziemnych pożarów pokładów węgla kamiennego kopalni „Fanny” w Michałkowicach. Już w 1896 r. wzdłuż ul. Chorzowskiej zaczęły kursować tramwaje (przez pierwsze dwa lata były to tramwaje parowe), które jeżdżą tędy do dziś.
Niebieski szlak prowadzi mnie ulicą Ściegiennego, z której w oddali dostrzec można wysokie biurowce, charakterystyczne dla Śródmieścia. Tu szlak skręca w lewo - w wąską ścieżkę przy przedszkolu nr 27.
Potem niewielkimi, osiedlowymi uliczkami (Błękitna, Dobra, Widok) i ruchliwą ul. Stęślickiego wchodzę do Parku Alojzego Budnioka.
Alojzy Budniok był działaczem sportowym, propagatorem polskości na Śląsku i uczestnikiem wszystkich trzech Powstań Śląskich. Ta zielona oaza jest tu na wagę złota, bo w najbliższej okolicy mamy tu raczej zabetonowany świat.
Za parkiem już tylko ul. Grażyńskiego i Sokolska - przedsmak śródmieścia. Tu właśnie, wśród coraz większego ruchu i gwaru gubię oznaczenia szlaku. Ostatni niebieski znaczek dostrzegam niedaleko przejścia dla pieszych na ul. Chorzowskiej, a potem nie ma nic. Albo to ja nic nie dostrzegam. Możliwe, że częste zmiany i przebudowy tej części miasta sprawiły, że dawno już nie ma znaków, latarni, czy drzew, na których były niebiesko-białe pasy. Jako, że na telefonie nie mam pliku z wgranym szlakiem, nie mam też papierowej mapy, idę po prostu w stronę ul. 3 maja, bo pamiętam, że szlak na pewno ją przecina.
Według mapy turystycznej szlak biegnie obok szkoły nr 10, do ul. Piotra Skargi, potem ul. Stawową i Młyńską do rynku.
Śródmieście
Wracam na oznaczony szlak na ul. Młyńskiej, niedaleko dworca PKP i placu kwiatowego na rynku.
Siadam na widocznej na zdjęciu ławce i moje spojrzenie pada na miejsce, którego wcześniej nie dostrzegłem (choć przecież przechodziłem tędy setki razy) - Centrum Informacji Turystycznej! Czeka tam na mnie papierowa darmowa mapa Katowic z zaznaczonym niebieskim szlakiem. Jak zwykle świat przychodzi mi z pomocą. Już wiem, gdzie iść, więc ruszam bez ociągania.
Choć za sobą mam dopiero 7 km szlaku, na tym zakończę mój opis. Zastanawiam się, czy dokładna relacja z każdego fragmentu szlaku ma sens? Czy nie lepiej zainspirować, pokazując fragment i potencjał, jaki tkwi w danej okolicy? Zachęcić, a nie przesycić? Każdy przecież zwiedza i poznaje świat po swojemu. Na ten moment wiem, że niepozorny katowicki szlak spacerowy jest wart przejścia. Szczególnie, że kolejna część trasy jest w przeważającej części zielona, leśna i zaciszna. Pozwala poznać zielone oblicze Katowic, o którym nie wszyscy spoza miasta wiedzą. Do zobaczenia na szlaku!
1 Comment
Justyna
20/11/2023 10:36:21
Rzeczywiście takie 'turystyczne' wędrowanie po znanych nam okolicach uruchamia zupełnie inne spojrzenie na ten najbliższy nam świat!
Reply
Leave a Reply.
Kategorie
Wszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa