Świat ucichł i opustoszał. Ludzie pochowali się w jamach domów i mieszkań, a zwierzęta coraz pewniej spacerują po leśnych alejkach. Koło pór roku, obojętne na zawirowania w ludzkim systemie, toczy się swoim rytmem. Zima bezszelestnie wsiąka w glebę, spomiędzy niej coraz śmielej wydostają się pędy wiosny. Wiatr, odurzony wolnością, hula wśród pustych przestrzeni, a rower jak zawsze okazuje się najsympatyczniejszym druhem, któremu niestraszna żadna zaraza. Ruszam więc, w poszukiwaniu straconego czasu. Czego więcej mi potrzeba? Niebo, słońce, wiatr i przestrzeń. Pancerz miejskiego smogu, ciasnoty betonowych pudełek i mnogości spraw odpada samoistnie. Niebieski szlak rowerowy jest pierwszym, na który dziś trafiam. Łączy Myszków z zalewem Poraj, a nasze spotkanie wypada obok Potoku Smudzówka, niedaleko wsi o tej samej nazwie. Kolejne spotkanie zwiastuje dziwny stukot idący od lasu. Po mojej lewej stronie z gęstych traw wyskakuje stado kopytnych, liczące ok. 8 sztuk. Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że były to młode jelenie. Mimo pośpiechu każdy z nich, przecinając moją ścieżkę, znalazł czas, by zapozować do zdjęcia. Dziękuję! Wielbiciele wiekowych oznaczeń szlaków, łączcie się! Zjawił się ktoś poza mną? Bogactwo szlaków. Można wybierać do woli. Żółty pieszy to Szlak Skarżycki (Zawiercie Skarżyce -> Okiennik Wielki). Zielony pieszy prowadzi z Włodowic do Myszkowa (Nierada) i zwie się szlakiem Rzędkowickim. Ja, nie wiedzieć czemu, zostawiam je wszystkie za sobą i jadę w kierunku Kopanin. Warto, ach to ty! W gorącym uścisku ze słońcem wyglądasz już całkiem wiosennie. Jurajskie nierówności wyciągają siłę z nieco jeszcze zaspanych zimą nóg. Żołądek domaga się kalorii. Wypowiadam więc skromne życzenie dotyczące jakiegoś pieńka, kawałka płaskiej powierzchni. Dostaję to: Idealne miejsce na kolejny przystanek. Zalew Włodowice. Pustka jest tu prawdziwym luksusem. Nigdy wcześniej nie byłem we Włodowicach. Zdążyłem akurat na 800-lecie. Dobrze, że jadę bez celu i zawsze mogę zawrócić. Nogi już zaczynają nieco jęczeć. Łatwo zapomniałem, że za jurajski urok płaci się słono, bo dobrą kondycją, a ja chwilowo mam debet. Rynek Włodowic to wygląda jak konsekwencja mariażu funduszy europejskich i futurystycznych rojeń lokalnych architektów. Ja tam biorę wszystko jak jest. Są ławki i porządna mapa okolicy, więc jest dobrze. Wracam, trzymając się szlaku, a nawet dwóch. Pieszy zielony Szlak Rzędkowicki i czerwony szlak rowerowy prowadzą mnie do lasu. Jadę najwolniej jak się da i najchętniej nie wyjeżdżałbym spomiędzy drzew przez kilka dni. Kilometry płyną niezauważalnie. Mijam centrum Myszkowa i trzymam się ścieżki biegnącej wzdłuż drogi na Siewierz. Odbicie na Pińczyce. I wielkie przestrzenie na zakończenie. Choć to tak naprawdę dopiero początek. Start sezonu rowerowego 2020 zsynchronizował się z wiosną. To będzie dobre połączenie!
2 Komentarze
|
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |