Od dnia, w którym dowiedziałem się o istnieniu Częstochowskiej Drogi św. Jakuba minął niecały tydzień, a ja już melduję się na początku szlaku - pod Jasną Górą, gotów poznać tę wyjątkową odnogę szlaku, prowadzącą przez moje ukochane liswarciańskie lasy. Po przejechaniu niemal połowy jej długości powiem krótko: warto! Warto pieszo, warto rowerem, bo jest zacisznie, zielono i przepięknie. Święty Jakub wie, jak poprowadzić, żeby się dobrze wędrowało :) W tamtym tygodniu podróż pociągiem do Lublińca umilało mi sms-owanie i oglądanie widoków zza okna. Tym razem jest dużo milej - z dwójką rowerzystów (którzy tydzień temu też jechali ze mną pociągiem) wymieniamy się informacjami o szlakach i trasach. Pan najstarszy peselem dzieli się z nami informacjami o skrótach, wygodnych ścieżkach i miejscach wartych zobaczenia w okolicy Liswarty. Notuję wszystko w pamięci, bo wiem, że na pewno kiedyś się przyda. Co do planu na dziś, wygląda on tak: jadę pociągiem do Lublińca, stamtąd rowerem mam ok. 30 km do Blachowni, gdzie odnajduję częstochowską drogę św. Jakuba (biegnącą z Częstochowy) i trzymając się jej wracam lasami do Pawełek, potem opuszczam ją, wracam do Lublińca i pociągiem do domu. Plan jest bardzo napięty czasowo, ponieważ w domu muszę być najpóźniej o 17:00, co oznacza, że muszę zdążyć na pociąg z Lublińca o 15:22. Wysiadam na dworcu w Lublińcu i myślę sobie, że plany są całkiem fajną sprawą, ale czasem jeszcze fajniejsza okazuje się spontaniczna zmiana planów. A gdyby tak zacząć częstochowską drogę św. Jakuba od samego początku, tj. od Jasnej Góry? Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się to podoba. Czasu jest niewiele, więc biegnę do kasy i kupuję bilet na pociąg Intercity, który dowozi mnie do stacji Częstochowa Stradom w nieco ponad 20 minut. Stamtąd mam niecałe 3 km do początku szlaku. Pod Jasną Górą mrowią się turyści, wśród nich pewnie i pielgrzymi. Jako, że zazwyczaj tracę dużo czasu na szukanie symbolu początku szlaku, dziś postanawiam zadziałać nieco inaczej. Udaję się do Jasnogórskiego Centrum Informacji. - Dzień dobry, chciałem zapytać, czy jest jakieś konkretne miejsce, w którym zaczyna się częstochowska droga św. Jakuba? - Chwileczkę, zaraz podejdzie pan, który się dobrze zna na szlaku. Myślę sobie: "Świetnie! Zaraz się wszystkiego dowiem i pierwszy raz będę dobrze poinformowany. Może i jakieś zdjęcie muszli Jakuba wpadnie do kolekcji?" Pan, o którym była mowa, kładzie przede mną mapkę Częstochowy i markerem zaznacza na niej przebieg szlaku. Tablicy czy muszli, która wyznacza jego początek niestety nie ma. Po chwili rozmowy orientuję się, że trasa zaznaczona na mapie to Droga św. Jakuba, ale Jasnogórską, biegnąca na południe do Sączowa, którą przejechałem już wcześniej. O Częstochowskiej Drodze św. Jakuba, którą opiekuje się Stowarzyszenie Rozwoju Ziemi Lublinieckiej nikt tutaj nie słyszał. Do dziś :) Skoro szlak jest tu praktycznie incognito, zastanawiam się, jak będzie z oznakowaniem. Ku mojemu zaskoczeniu tuż przy parkingu obok głównego wejścia na Jasną Górę, na ul. Klasztornej, znajduję pierwszą muszlę. Będzie dobrze! Po chwili szlak skręca w lewo, w ul. Kard. Wyszyńskiego, którą jedzie się dłuższą chwilę (a idzie jeszcze dłużej ;)). Oznakowanie w Częstochowie to niewielkie nalepki, takie jak ta na zdjęciu powyżej, umieszczone przeważnie na słupkach znaków drogowych czy latarniach. Piesi na pewno będą mieli większe szanse, żeby je dostrzec, jadąc rowerem trzeba nieco wytężać wzrok. Drogi, którymi prowadzi mnie szlak, są zaskakująco spokojne i puste. Z Częstochowy wjeżdżamy prosto do Starej Gorzelni ;) Jak na razie szlak jest wręcz idealny, by pokonywać go rowerem. Jest sobota, samochodów jest bardzo mało. Nic, tylko jechać przed siebie. Z asfaltu zjeżdżam w Konradowie. Poniżej widoczna jest ul. Kopalniana, przechodząca potem w ul. Górniczą. Mijam ruiny widoczne poniżej, już przy ul. górniczej, które uzasadniają nazwę ulicy. Niestety nie udało mi się nic na ich temat znaleźć. Tutaj zauważam już wyraźnie filozofię, którą kierowały się osoby wyznaczające szlak. Rada dla podążających szlakiem brzmi tak: jeśli od dłuższego czasu nie widziałeś oznakowań szlaku, a od głównej drogi odchodziły liczne mniejsze, trzymaj się tej największej, najbardziej wyjeżdżonej/rozchodzonej. Ta zasada obowiązuje również na leśnych dróżkach. Jak dla mnie, w niektórych miejscach przydało by się więcej tabliczek, dla pewności. Szczególnie dla pieszego, którego tempo jest wolniejsze i pewnie częściej lubi się upewnić, że jest na szlaku. Być może znaków było więcej, ale zostały zniszczone? A może moja rada powinna po prostu brzmieć: zabierz telefon z aplikacją pozwalającą ci wyświetlić szlak na mapie? Pewnie tak, choć ja jechałem bez żadnej mapy (i nawet bez smartfona;)) i dałem radę dzięki samym oznaczeniom oraz dwóm rozmowom telefonicznym z "konsultantką" przy internetowej mapie. Choć pewnie gdybym zastosował "koniec języka za przewodnika" lub dłużej pokręcił się po okolicy, też za każdym razem znalazłbym szlak. Dróżką dojeżdżam do ulicy Piastów a potem czeka na mnie jedno z tych miłych zaskoczeń na trasie - urokliwe jezioro w Blachowni. Szlak biegnie tu w lewo ulicą Sienkiewicza, by przy kościele skręcić w ul. ks. Kubowicza. Po prawej mijam niewielkie targowisko, gdzie można uzupełnić zapasy kalorii. Po paru minutach z wielką przyjemnością zanurzam się w las. I upajam się takimi widokami: A potem jest wieś Cisie, gdzie po raz pierwszy na trasie znaczek szlaku pojawia się na mijanym kościele. Jadąc długą ulicą Cisiańską jadę jednocześnie wzdłuż granicy Parku Krajobrazowego Lasy nad Górną Liswartą. Zjeżdżam z asfaltu na kamienistą drogę (tuż przy przydrożnym krzyżu obok przystanku autobusowego). Mijam wieś Jezioro. Nazwa miejscowości pochodzi od malowniczego jeziora śródleśnego z wieloma gatunkami roślin chronionych, m.in. rosiczką okrągłolistną. A za Jeziorem wjeżdżam wreszcie w objęcia moich ulubionych lasów! Przez chwilę jestem w granicach rezerwatu przyrody Cisy nad Liswartą, gdzie pod ochroną rośnie sobie ok. 600 sztuk cisa pospolitego, których wiek dochodzi nawet do 200 lat, a najokazalsze mają nawet 10,5 metra wysokości. Zapisuję w głowie - od odwiedzenia w przyszłości. Uwielbiam spokojne, malownicze, zatopione wśród lasów liswarciańskie wsie. Myślałem, że znam je wszystkie, ale w Łebkach, gdzie prowadzi mnie szlak, jeszcze nie byłem. I już wiem, że na pewno będę jeszcze nie raz. Samochodów oczywiście nie ma tu wcale. Właściwie na całej mojej trasie od Częstochowy minęło mnie może kilkanaście samochodów. Spotykam za to pieszą turystykę z dużym plecakiem, chyba pierwszy raz na tych terenach. Nie pytam jej o to, czy idzie szlakiem Jakuba, czego po czasie żałuję, pewnie byłoby o czym pogadać. Po jakichś paru minutach jazdy docieram do miejsca, które czekało gdzieś na obrzeżach mojej pamięci, bo od razu uświadamiam sobie, że to tutaj pierwszy raz zobaczyłem razem znak liswarciańskiej trasy rowerowej i muszlę św. Jakuba. Było to dobre dwa lata wstecz i choć wtedy zaintrygowany byłem bardzo, przypomniałem sobie o nim dopiero teraz. Dwa moje ulubione szlaki spotykają się tu na kilka kilometrów a ja cieszę się tym jak dziecko. Przejeżdżam mostkiem nad rzeką Liswartą, witam się z nią serdecznie i jadę szlakiem (szlakami!) w kierunku wsi Braszczok. W głowie przewijają mi się same przyjemne chwile, rowerowe wycieczki z bliskimi, którzy, zarażeni moim entuzjazmem, zjeździli te okolice wzdłuż i wszerz. Miejsce rozejścia się szlaków widać na zdjęciu poniżej. Na drzewie po lewej stronie znajdziemy wiekowe już tabliczki odległościowe pieszego szlaku Józefa Lompy, ciągnącego się wzdłuż terenu parku krajobrazowego Lasy nad Górą Liswartą. Ten liczący 58 kilometrów szlak biegnie między Woźnikami a Wędziną, na granicy województwa. Szlak ten od jakiegoś czasu jest na mojej liście "szlaki do przejścia" i na pewno kiedyś relacja z trasy pojawi się na blogu. Szlak św. Jakuba skręca tu w prawo, w piaszczystą ścieżkę pomiędzy polami, podczas gdy dwa pozostałe niebieskie szlaki - pieszy i rowerowy - biegną prosto. Dalsza droga szlakiem prowadzi przez liswarciańskie lasu aż do użytku ekologicznego "Brzoza". Wiaty i ławeczki przy mostku nad wodą to idealne miejsce na odpoczynek i zregenerowanie sił przed dalszą jazdą czy marszem. Ja jednak, jako że jest już dość późno, opuszczam tutaj św. Jakuba i przez Szklarnię oraz Jawornicę pędzę w kierunku dworca w Lublińcu. Dojeżdżam na 10 minut przed odjazdem pociągu. Wracając, przewijam w myślach obrazki ze szlaku i czuję się pozytywnie zaskoczony - oznakowanie było dobre, widoki przedobre, no i wszędzie dało się bez najmniejszego problemu przejechać rowerem, co nie jest takie oczywiste w przypadki pieszych szlaków, do których przecież należy droga św. Jakuba. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka - od "Brzozy" przez Pawełki i dalej aż do Strzelców Opolskich. Dla chcących przejść czy przejechać się śladem częstochowskiej drogi św. Jakuba polecam mapkę ze strony Stowarzyszenia Rozwoju Ziemi Lublinieckiej. I wszystkim wam życzę oczywiście Buen Camino!
7 Komentarze
Curt
27/3/2019 16:38:12
Super, choć wolę Twoje relacje "piesze" ;) Może jakiś wpis o przydatnych aplikacjach dla turystów pieszych i rowerowych? :)
Odpowiedz
Kuba
27/3/2019 17:23:38
Niestety w temacie aplikacji jestem zielony - nie używam smartfona ;) Pozdrowienia :)
Odpowiedz
Oysia
27/3/2019 22:19:29
Zaciekawiła mnie ta część o "konsultantce", bardzo ciekawa opcja. To nowa alternatywa dla aplikacji do smartfonów?
Odpowiedz
Kuba
28/3/2019 08:25:30
Pewnie, to całkiem sympatyczna alternatywa, pod warunkiem, że zna się kogoś, komu chce się służyć pomocą, siedząc przy komputerze, podczas gdy druga osoba śmiga rowerem w słoneczny dzień - niewiele już takich osób o złotym sercu.... ;))))
Odpowiedz
Curt
28/3/2019 14:10:25
Miałem taką konsultantkę parę lat temu kiedy pracowałem jako dostawca pizzy :D
Kuba
28/3/2019 15:26:55
:D Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |