Rower to rower, pomyślicie. Rama, dwa kółka, kierownica. Pedałujesz i jedzie, większej filozofii w tym nie ma. Dla mnie jednak ta z pozoru prosta konstrukcja przez ostatnie lata urosła do rangi najgenialniejszego wynalazku ludzkości. Wiele razy na sobie doświadczyłem jak, odpowiednio wykorzystany, może zdziałać cuda. Tkwi w nim ogromny potencjał, który może zmienić życie każdego z nas. Gdy dziś wyprowadzałem na mroźne powietrze mojego dwukołowca, rozmyślałem o tym po raz enty. I postanowiłem nawet myśli te spisać. PRYWATNA SIŁOWNIA I TRANSPORT W JEDNYM Siłownia, która przy okazji przemieszcza nas z miejsca na miejsce. Dodająca do powtarzalnych ruchów dynamikę zmieniających się krajobrazów. Jeśli ktoś chciałby zaprotestować, argumentując, że na rowerze ćwiczą tylko nogi, ten chyba jeszcze nie pchał obwieszonego bagażem roweru pod górę górskim szlakiem lub też nie manewrował całym ciałem, stojąc na pedałach i usiłując nie wyrżnąć na nos na pełnej kamieni ścieżce. ROWER JAKO SPOSÓB NA... LATANIE Ręka w górę, kto z nas jako dziecko nie śnił o lataniu? Ja śniłem regularnie i tak naprawdę nadal mi się to zdarza. Jazda na rowerze to czynność najbardziej przypominająca mi ten oniryczny lot. Jestem nad ziemią, sunę prawie bezszelestnie (w zależności od stanu rowerowego napędu). Gdy po jakimś czasie mózg "odcina" fakt, że nogi są na dole i sumiennie wykonują swoją pracę, w centrum zostaje tylko nasza głowa, która bez wysiłku przesuwa się wśród zmieniających się krajobrazów. Jesteśmy marzycielami, którzy błądzą wzrokiem wśród kolorów, kształtów i faktur. Przebieramy w mnogości widoków jak dziecko w sklepie z zabawkami. W jakiś sposób lecimy. I jest to najpiękniejszy lot, jaki znam. ROWER JAKO NARZĘDZIE DO MEDYTACJI Medytacja to sposób na bycie w sobie. Bycie w tu i teraz. Zazwyczaj skupiamy się wtedy na oddechu. Jadąc, możemy skupić się dla odmiany na pedałowaniu. Lewa noga, prawa noga i tak setki raz. Powtarzalność wywołuje swego rodzaju trans. Jednostajny szum opon staje się idealną ścieżką dźwiękową pod to zapadanie się we własny, wewnętrzny spokój. Odkryłem to dopiero po kilku latach długodystansowych wycieczek - ja nie tyle wychodziłem pojeździć na rowerze, co po prostu pomedytować, wejść w siebie, a dzięki temu w bliższy kontakt z tym, co dookoła. ROWER ZAMIAST RÓŻOWYCH OKULARÓW Dwa kółka mogą stać się naszym filtrem na skostniałą wizję tego, co dookoła nas. Nowym okiem spoglądamy na drogi i dróżki. Szukamy nowych, ciekawych ścieżek. Cieszymy się z każdego wąskiego przesmyku, na którym mamy spokój od samochodów. To, co znane, zaczynamy widzieć w nowy sposób. Powoli, niemal niezauważalnie, znudzenie ustępuje miejsca ciekawości. Ta z kolei pcha nas do coraz dalszych tras, by poznać to, co za kolejnym zakrętem. Spirala pozytywnych emocji rozkręca się wraz z naszymi nogami, które każdego dnia łakną więcej rowerowych kilometrów. Jest różowo. Podnosząc rękę w pozdrowieniu na widok mijanych rowerzystów, zaczynamy dodawać też uśmiech. ROWEROWĄ AUTOSTRADĄ W SINĄ DAL... Od tego bogactwa zastosowania rowerów płynnie przeszedłem do pewnej wizji. Wyobraźcie sobie to: niekończące się kilometry rowerowych autostrad. Zamiast kakofonii silników i klaksonów - szum opon. Zamiast stacji benzynowych - automaty ze sprężonym powietrzem i niewielkie serwisy rowerowe, wyspecjalizowane w ekspresowych naprawach. Zamiast spalin - po prostu czyste powietrze. Kilka pasów w jedną i drugą stronę, na nich długie aż po horyzont sznury rowerzystów. Najszybszym pasem mkną odziani w lycrę miłośnicy prędkości na szosówkach. Śmigają, aż miło na swoich ultralekkich rowerach a ich wąskie opony niemal bezszelestnie tną równiutki asfalt. Pasami średnimi jadą ci, którym się nieco spieszy - czy to do pracy, czy w innej niecierpiącej zwłoki sprawie. Mimo pośpiechu panuje tu pełna kultura, jej sojusznikiem jest fakt, że siłą własnych mięśni trudno rozpędzić się do prędkości, za którymi nie nadąża nasz mózg. Pasy najwolniejsze należą do tych, którzy mają czas. Jadą obok siebie, rozmawiają, pozdrawiają się. Jadą dziadkowie z wnuczkami i współczesne rowerowe amazonki z naręczem świeżych bagietek w wiklinowych koszykach. Jest luz. Mózgi są na tlenowym haju. Na wszystkich twarzach gości uśmiech. Z takiej rowerowej autostrady zjazdy byłyby nie tylko do centrów miast i zakładów pracy, ale także prosto na szlaki rowerowe, by z betonowej nitki w kilka minut przemieścić się na ścieżkę z podłożem organicznym, wśród pól, do lasu, w góry czy nad jezioro. Samochody byłyby dostępne tylko dla osób starszych i fizycznie niezdolnych do jazdy. Pełniłyby rolę czegoś w rodzaju podrasowanych wózków inwalidzkich. Marzenia... Ale nie do końca. Coś w temacie powoli zaczyna się dziać, a przykładem jest miasto Jaworzno, gdzie powstała 10-kilometrowa Velostrada dla rowerzystów, z kilkoma pasami i chodnikiem dla pieszych. Brawo Jaworzno! Oby tak dalej. PO PROSTU ZACZNIJ Jeśli jeszcze nie jeździsz na rowerze, wszystko, co napisałem wyżej, to tylko puste słowa. Najcenniejszą rzeczą jest tutaj własne doświadczenie. Jak pisał Aleksander Fredro: Kto doznał, ten poznał. Więc wsiadajmy na nasze rowery i szukajmy nowych, cennych doświadczeń. Poznawajmy to, co za zakrętem, medytujmy, lećmy, śmiejmy się do świata. To z pozoru banały, ale jeśli się nad nimi zastanowić, to najlepsze, co może nas spotkać.
1 Comment
|
KategorieWszystkie Droga św. Jakuba Green Velo Inne Łemkowszczyzna Liswarciański Szlak Rowerowy Mikroprzygoda Mikro Przygody Z 5 Latkiem Mikro Przygody Z 5-latkiem Piesze Wyprawy Praktyczne Porady Przemyślenia Rowerowe Wyprawy Szlak Historii Górnictwa Górnośląskiego Szlak Husarii Polskiej Szlak Rowerowy 2Y Katowice Głubczyce Wiślana Trasa Rowerowa |